DWUSETLECIE BIBLIOFILSKIEGO TEZAURUSA
Biblioteka Towarzystwa Naukowego Płockiego należy do tych historycznych książnic Rzeczypospolitej, które znajdując się poza głównymi metropoliami są omijane przez większość badaczy i bibliofilów. W konsekwencji jej zbiory nigdy nie zostały dostatecznie rozpoznane i spopularyzowane, sankcjonując stan ich marginalizacji w świadomości społecznej. W rzeczywistości zaś owa placówka przechowuje niezwykle bogatą kolekcję zabytkowych ksiąg i innych artefaktów, spośród których wiele zasługuje na miano cymeliów w wymiarze polskim i światowym.
Znakomitą okazją by publicznie zaprezentować to, co w zbiorach Towarzystwa najcenniejsze i najpiękniejsze, stała się dwusetna rocznica jego założenia, przypadająca na rok 2020. Wybór padł na symboliczną liczbę dwustu obiektów od IX do końca XVIII w., co z jednej strony odzwierciedla dzieje tej instytucji i jej wkład w kulturę narodową, a z drugiej obrazuje ogrom wartości historycznej jej zbiorów. Przygotowania do wystawy ujawniły specyficzne oblicze zbiorów TNP, polegające na ich wybitnie kolekcjonerskim charakterze. Ujawnia się to w treści i formie woluminów, wśród których znaczny procent stanowią druki z przeróżnych dziedzin humanistyki odznaczające się wysokimi walorami estetycznymi. Znamienny jest też bardzo dobry stan zachowania wielu woluminów (komplety rycin, brak zabrudzeń i uszkodzeń mechanicznych, pierwotne oprawy). Ów stan rzeczy jest owocem pasji bibliofilskiej Gustawa Zielińskiego (†1881), który zgromadził w rezydencji w Skępem ponad 19 tysięcy druków, niemal 1500 map, ponad 20 atlasów, bliżej nieokreśloną liczbę rysunków i rycin oraz ponad 400 tomów archiwum rodzinnego, nie licząc zbiorów archeologicznych, artystycznych i numizmatycznych. Na początku XX w. kolekcja ta trafiła do TNP, gdzie niemal nieuszczuplona znajduje się do dziś. Należy też wspomnieć o wielu członkach Towarzystwa, którzy na przestrzeni XIX i XX w. darowali mu swe kolekcje lub pojedyncze – ale wyborne – księgi.
Wobec ogromu dzieł pięknych i efektownych, zdecydowano się na wyodrębnienie wśród nich dziesięciu kategorii (rękopisy i autografy, dokumenty, inkunabuły, druki XVI, XVII oraz XVIII w., kartografia, oprawy książkowe, proweniencje, jak również plocciana). Pozwala to zwiedzającemu na swoistą wędrówkę przez dzieje kultury rękopiśmiennej i drukarstwa wraz z bliskimi im dziedzinami plastyki (iluminatorstwo, grafika) oraz rzemiosła (papiernictwo, introligatorstwo).

Wystawa "Dwieście artefaktów na dwusetlecie Towarzystwa Naukowego Płockiego" prezentowana jest w Muzeum Mazowieckim w Płocku od października 2020 do stycznia 2021 roku. Jej fragmenty chcemy zaprezentować Państwu w formie wirtualnej.
Koncepcja merytoryczna wystawy: Arkadiusz WagnerKuratorzy wystawy: Arkadiusz Wagner we współpracy z Barbarą Rydzewską i Grażyną Szumlicką-Rychlik
Redakcja językowa: Zbigniew Chlewiński
Fotografie: Adam Łukawski
Oprawa plastyczna wystawy – Katarzyna Bąkowska-Roszkowska, Laura Dyczko
Nadzór konserwatorski – Szymon Zaremba
Wystawie towarzyszy katalog do nabycia w Muzeum Mazowieckim w Płocku przy ul. Tumskiej 8.
Rękopisy i autografy
W Bibliotece TNP znajduje się relatywnie skromny zbiór rękopisów, co nie znaczy by brakowało w niej przykładów średniowiecznej sztuki pisma i iluminacji książkowej. Najstarszym z nich jest karta Biblii z IX-X w., której tekst zapisano tzw. minuskułą karolińską. Okazałym dziełem z epoki gotyckiej jest karta z księgi liturgicznej, zapełniona pięciolinią z notacją i tekstem pieśni wraz z iluminowanym inicjałem. Setki średniowiecznych rękopisów tworzą tzw. makulaturę introligatorską czyli pergaminowe kodeksy, których karty, bądź ich pocięte fragmenty wykorzystano jako obleczenia okładzin i wyklejki. W klimat rodzimego renesansu wprowadza list Andrzeja Frycza Modrzewskiego z 1547 r. Doniosłą rangę historyczną ma tom Akt Tomickiego z XVI w., zawierający teksty dyplomatyczne z czasów ostatnich Jagiellonów. Zabytkami sarmackiej kultury piśmienniczej są: odpis Satyr Krzysztofa Opalińskiego, oraz wolumin tzw. sylw (silva rerum) z tekstami o rozmaitych aspektach życia – od bieżącej polityki do recept zielarskich. Rękopisy XVIII w. reprezentuje list królewicza Karola Krystiana Wettyna do przyjaciela, zawiadamiający o śmierci ojca, króla Augusta III.
![MMP200-[obraz] 36 RIP kopia](https://dwiescienadwiescie.pl/wp-content/uploads/2020/11/MMP200-obraz-36-RIP-kopia-1200x706.jpg)
Galeria
-
Pozycja 1
Karta z fragmentem Księgi Mądrości ze Starego Testamentu, IX–X w.
-
Pozycja 2
Oprawa z karty pergaminowego mszału, Europa Zachodnia, XV w.
-
Pozycja 3
Karta prawdopodobnie z mszału, XV w.
-
Pozycja 4
List Andrzeja Frycza Modrzewskiego do Rafała Bargawskiego, 26 stycznia 1547 r.
-
Pozycja 5
[Acta Tomiciana], Tomus vigesmus Sextus. Continet Episto; as comendatitias tam serenissimi Sigismundi primi Regis Poloniae : quam […] Domini Petri Tomicii Episcopi Cracoviensis et Regni Poloniae Vicecancellarii, ok. 1578 r.
Karta z fragmentem Księgi Mądrości ze Starego Testamentu, IX–X w.
Naturalnie predestynowanym by otwierać katalog wystawy jest najstarszy artefakt w zbiorach BTNP – karta z fragmentem Księgi Mądrości pochodząca z nieokreślonego egzemplarza rękopiśmiennej Biblii bądź jej fragmentu. Księga ta powstała w IX lub X stuleciu w którymś ze skryptoriów Imperium Karolińskiego. O takiej datacji i atrybucji przesądza gatunek pisma – minuskuła karolińska oraz użyta w pojedynczych zwrotach uncjała. Podczas oglądu karty zaskakuje łatwość, z jaką współcześnie można odczytać niektóre słowa. Trudno się temu dziwić bowiem „karolina” – jak zwykło się określać to pismo – ukształtowała się na początku IX stulecia w kręgu karolińskich skryptoriów i kancelarii, w ramach akcji ujednolicania i uczytelniania kaligraficznego liternictwa dokumentów oraz innych tekstów tworzonych w państwie Karola Wielkiego. Efektem m.in. skompilowania form pism prekarolińskich oraz iryjskich było pismo o niezrównanej urodzie i czytelności. Cechy te sprawiły, że „karolina” z czasem wyewoluowała w minuskułę romańską, by zostać wypartą dopiero przez minuskułę gotycką. Jej wskrzeszenie nastąpiło zaś dzięki czternasto-piętnastowiecznym humanistom włoskim: przeszukując starodawne kodeksy z antycznymi tekstami co rusz natrafiali oni na woluminy karolińskie, błędnie uznawane za księgi rzymskie. Poprzez naśladownictwo zawartego w nich pisma zrodziła się minuskułowa antykwa, która na trwałe zrosła się z cywilizacją Zachodu. Występująca w kodeksie uncjała ma znacznie dłuższą, bo sięgająca późnego antyku, historię. W rękopisach średniowiecznych bywała zaś rezerwowana do tekstów szczególnie uroczystych. Pytanie o pochodzenie tej karty w BTNP naprowadza na problem losów najstarszych kodeksów rękopiśmiennych, które prawdopodobnie znajdowały się w kolekcji Gustawa Zielińskiego. Przypuszczalnie ta część jego zbiorów zaginęła w trakcie tułaczki poprzedzającej ich włączenie do zasobów TNP. Nie mniej intrygujące jest pytanie o pozostałą część kodeksu. Czy zachowała się ona w innych zbiorach, czy też płocka karta jest jego jedynym reliktem? Mając na uwadze realia dziewiętnasto-dwudziestowiecznego rynku antykwarycznego dopuszczalne są obie możliwości.
Oprawa z karty pergaminowego mszału, Europa Zachodnia, XV w.
Karty średniowiecznych kodeksów liturgicznych stanowiły niegdyś popularny materiał introligatorski, używany głównie jako obleczenie okładzin druków i rękopisów. Chociaż współczesnego miłośnika ksiąg może to oburzać, z perspektywy rzemieślniczej i bibliofilskiej miało to poważne uzasadnienie: takie karty wykonywano z grubego i mocnego pergaminu, miały pokaźne rozmiary, co pozwalało na „okrycie” nimi woluminów mniejszych i średnich – a niekiedy nawet większych – formatów, w końcu też były one relatywnie łatwe do zdobycia, a w konsekwencji tanie dla introligatorskich klientów. Zjawisko to uległo rozpowszechnieniu pod koniec średniowiecza i trwało przynajmniej do końca XVI – początku XVII w. Sprzyjały jemu przede wszystkim dwa czynniki: po pierwsze – przemiany w kulturze religijnej, skłaniające do pozbywania się starych rękopisów o zdezaktualizowanej lub po prostu niemodnej treści, po drugie – wybuch reformacji, który zwłaszcza w krajach niemieckich doprowadził do masowego trafiania na rynek bezużytecznych ksiąg liturgicznych z kasowanych klasztorów i kościołów. Introligatorzy okazali się wówczas grupą społeczną szczególnie zainteresowaną pergaminowymi księgami nie jako nośnikiem treści, ale jako surowcem. Karta z prezentowanej oprawy pochodzi z mszału powstałego w XV stuleciu w którymś z krajów na północ od Alp. Odznacza się m.in. pięknym pismem gotyckim (tzw. teksturowym) w dwóch kolorach, czterolinią zapisu notacyjnego z neumami kwadratowymi i romboidalnymi, czy też tzw. inicjałem filigranowym „R”, rozpoczynającym tzw. introit (antyfonę śpiewaną na początku mszy) „Re quie[m] e ter na[m] do na eis domi || ne et lux perpetue luceat […]”. Zapewne nie było przypadkiem, iż połowę stronicy z tym właśnie inicjałem introligator wybrał na górną okładzinę (miał do wyboru jeszcze przynajmniej trzy kombinacje), wszak właśnie ten fragment odznacza się szczególnymi walorami estetycznymi. Jak mamy prawo sądzić, dla czytelnika oprawionego inkunabułu – dzieł filozoficznych i listów Seneki – nie było to bez znaczenia
Karta prawdopodobnie z mszału, XV w.
Powszechną w XIX stuleciu, ale – nie ma co ukrywać – spotykaną do dziś, praktyką antykwarską i kolekcjonerską było wycinanie ze średniowiecznych kodeksów iluminowanych ich pięknych miniatur, floratur marginalnych lub nawet całych kart pokrytych dekoracją. Takie artefakty – wypreparowane ze swego naturalnego kontekstu historycznego i artystycznego – trafiały do tek bądź w passepartout ramek, by cieszyć oczy tyleż wrażliwych co bezwzględnych kolekcjonerów. Świadectwem najprawdopodobniej takiej praktyki jest prezentowana karta z gotyckiej księgi liturgicznej, prawdopodobnie mszału lub antyfonarza. Wskazuje na to m.in. jej duży format, znaczna grubość pergaminu oraz notacja z łacińskim tekstem pieśni rozpoczynającej się na karcie recto słowami „Exaltata es sancta Dei genitrix”. Na dekoracyjny walor tej stronicy (strona verso ma znacznie skromniejszą formę) wpływa przede wszystkim inicjał floralny „V[idi speciosam sicut columbam]” o literze wypełnionej malarską wicią akantową w manierze grisaille. Widnieje ona na złoconym tle z geometryczno-floralnym wzorem częściowo wybitym z puncy, zaś otoczona jest malowaną, profilowaną ramką. Mimo częściowego obcięcia karty zachowała się też floratura na jej wewnętrznym i dolnym marginesie. Prezentuje wić akantoidalną o formie wywodzącej się z iluminatorstwa włoskiego i czeskiego. Tu jednak uległa ona silnemu uproszczeniu, co ujawnia się „przerzedzeniem” i ograniczoną plastycznością jej listowia. Niemniej iluminator zaakcentował różne kolory liści, ukazał kwiat róży, a w kącikach liści – złote perełkowania. Wraz z kilkoma inicjałami rubrykatorskimi i kaligraficznymi przesądza to o niemałej urodzie całego zabytku. Nie wiadomo czy pozostałe karty z tego samego kodeksu się zachowały. Jeśli ta, która dziś znajduje się w BTNP, została potajemnie wycięta w którejś z bibliotek klasztornych lub kościelnych w Polsce, to możliwe że po wszystkich wojnach, jakie przetoczyły się przez nasze ziemie, jest jedynym śladem istnienia woluminu. Jeśli jednak zakupił go jakiś antykwariusz celem podziału na pojedyncze karty – istnieje szansa, że reszta z nich figuruje w wielu rodzimych i zagranicznych zbiorach.
List Andrzeja Frycza Modrzewskiego do Rafała Bargawskiego, 26 stycznia 1547 r.
Jeden z dwóch zabytków na wystawie związanych ze słynnym pisarzem politycznym o postępowych poglądach – Andrzejem Fryczem Modrzewskim. Napisano go po łacinie staranną minuskuła renesansową do Bargawskiego jako zaufanej osoby na dworze królewskim w Krakowie. Wedle ustaleń dr Marty Cyżak dotyczy głównie sprawy statutów mansjonarzy w kościele parafialnym Podwyższenia Krzyża Świętego w Brzezinach (koło Łodzi). Z treści wynika, że adresat otrzymał je niegdyś od pewnego kolegi (bakałarza) i przekazał mansjonarzom w Szadku (Parafia Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny) lub Radziejowie (parafia pod takim samym wezwaniem), aby mogli zgodnie z nimi organizować swoje „życie wspólne”. Modrzewskiemu bardzo zależało na uzyskaniu oryginału ponieważ miał sprawę sądową z pewnym duchownym (mansjonarzem) usuniętym z kolegium. Przy pomocy statutów spodziewał się uzyskać rozstrzygnięcie sprawy. W liście sugeruje też możliwość wykonania odpisu dla mansjonarzy w Szadku lub Radziejowie, będąc gotowym ponieść wszelkie wydatki z tym związane. Przy okazji pyta także o wiadomości z Rzymu. Pismo opatrzone jest podpisem Frycza Modrzewskiego oraz jego pieczęcią sygnetową, odciśniętą w laku z użyciem tzw. opłatka, czyli przyciętego (niekiedy dekoracyjnie) skrawka papieru nakładanego na lak i utrwalającego relief kompozycji pieczętnej.
[Acta Tomiciana], Tomus vigesmus Sextus. Continet Episto; as comendatitias tam serenissimi Sigismundi primi Regis Poloniae : quam […] Domini Petri Tomicii Episcopi Cracoviensis et Regni Poloniae Vicecancellarii, ok. 1578 r.
W zgodnej opinii historyków Acta Tomiciana należą do najcenniejszych źródeł dotyczących polityki polskiej czasów ostatnich Jagiellonów. Ich twórcą był Stanisław Górski, pisarz bpa krakowskiego Piotra Tomickiego, który po śmierci tegoż dostojnika podjął się kompletowania jego spuścizny piśmienniczej. Rezultatem jego prac było kilka zbiorów („zwodów”) odpisów dokumentów różniących się zawartością i liczbą tomów. Poszczególne zbiory zostały przez Górskiego podarowane m.in. królowi Zygmuntowi Augustowi oraz senatorom koronnym i litewskim. Oprócz tego, jeszcze w XVI stuleciu, w ich posiadanie weszło kilku wysokich urzędników państwowych i kościelnych, w tym wielkopolski magnat Andrzej Opaliński († 1593). W jego przypadku nastąpiło to prawdopodobnie podczas pierwszego bezkrólewia (Opaliński sprawował wówczas nadzór nad komnatami zamku wawelskiego) bądź za rządów Stefana Batorego, gdy Opaliński miał bezpośredni dostęp do Tomicianów przechowywanych na Wawelu, sprawując funkcję marszałka wielkiego koronnego. Stanowiły one dla niego nie tylko rezerwuar informacji potrzebnych w działalności politycznej, ale i przedmiot bibliofilskiej pasji. Opaliński był bowiem posiadaczem księgozbioru składającego się z około 50 rękopsiów i bliżej nieokreślonej liczby druków (do dziś zachowało się 16 pozycji bibliograficznych). Zdecydowaną większość z nich kunsztownie oprawiono w Poznaniu między schyłkiem lat 70. a drugą połową lat 80. XVIII w. Ich okładziny zdobią superekslibrisy herbowe z dewizą „IN MANIBVS DEI SORTES MEAE”. Egzemplarz Tomicianów ze zbiorów BTNP pochodzi z kolekcji Gustwa Zielińskiego, który najprawdopodobniej nabył go od ks. Piotra Polkowskiego.
Dokumenty
Spośród około stu zabytków średniowiecznej i nowożytnej dyplomatyki, jakie znajdują się w Bibliotece TNP, na wystawę wybrano 15 egzemplarzy obrazujących ewolucję form dokumentów w Polsce na przestrzeni XIV-XVIII w. Najstarszy wśród nich jest dokument pergaminowy z 1316 r. dotyczący klasztoru cysterskiego w Sulejowie. Okazalszą formę mają dwa dokumenty z 1478 i 1490 r., rozpoczynające się wykaligrafowanymi inicjałami. Stosowne miejsce zarezerwowano dla paru pism królewskich: z dynastią Jagiellońską wiążą się dwa dokumenty z podpisami i pieczęcią króla Zygmunta Augusta. Pierwszym jest pokwitowanie wystawione w 1548 r. Sewerynowi Bonerowi, a drugim potwierdzenie odbioru 3 tysięcy florenów, które władca pożyczył od Konstantego Carneadesa. Z rządami Wazów wiąże się wykaligrafowana nominacja Stefana Paca na pisarza Wielkiego Księstwa Litewskiego, oraz list Jana Kazimierza do Adama Macieja Sakowicza. Wśród dokumentów związanych z rządami Sasów na polskim tronie na wyróżnienie zasługuje niewielki dokument Augusta II pisany po polsku. Czasy Stanisława Augusta Poniatowskiego reprezentuje m.in. uniwersał z 1773 r., natomiast Insurekcję Kościuszkowską – przepustka wystawiona przez samego naczelnika powstania.

Galeria
-
Pozycja 1
Darowizna Stanisława ze Zborzony [Zbożennej] dla klasztoru cystersów w Sulejowie, 1316 r.
-
Pozycja 2
Król Zygmunt August kwituje odbiór 3 tys. florenów pożyczonych od Konstantego Carneadesa, 1572 r.
-
Pozycja 3
Król Michał Korybut Wiśniowiecki nadaje przywilej na młyny nad Wisłą pod Warszawą dla Bractwa Miłosierdzia Bożego, 23 grudnia 1671 r.
-
Pozycja 4
Stanisław August Poniatowski uwalnia ze służby chorążego Jana Bromirskiego, 1777 r.
-
Pozycja 5
Przepustka na swobodny przejazd do Warszawy dla Alojzego Orchowskiego, wystawiona przez Tadeusza Kościuszkę, 1794 r.
Darowizna Stanisława ze Zborzony [Zbożennej] dla klasztoru cystersów w Sulejowie, 1316 r.
Ten najstarszy w zbiorach TNP dokument średniowieczny wiąże się ze słynnym opactwem cysterskim w Sulejowie w okresie, na który – po zniszczeniach spowodowanych najazdem mongolskim – przypadł jego ponowny rozkwit ekonomiczny i polityczny. Treść dokumentu, dotycząca darowizny na rzecz klasztoru, zdaje się potwierdzać ówczesną aktywność zakonników w pomnażaniu wspólnego majątku, co w ciągu XIV w. zaowocowało m.in. poważnymi inwestycjami budowlanymi. Z punktu widzenia dyplomatyki wciela on charakterystyczne cechy dokumentów z ery gotyckiej: pergaminowe podłoże pisarskie (sporządzone zapewne w warsztacie klasztornym), wykonane piórem linowania, które ułatwiały równomierne rozmieszczenie wersów tekstu, czy też minuskuła gotycka zasadniczego tekstu, poprzedzonego skromnym, rysowniczym inicjałem. Wzdłuż dolnej krawędzi arkusza dokument został zagięty, a przez powstałe w ten sposób dwie warstwy zakładki (tzw. plicy) przeciągnięto jedwabne, barwione sznury dwóch pieczęci. Niestety nie zachowały się one do dziś co mogło być skutkiem przypadkowego, mechanicznego uszkodzenia, bądź też ich wycięcia przez dawnego kolekcjonera lub kolekcjonera-badacza.
Król Zygmunt August kwituje odbiór 3 tys. florenów pożyczonych od Konstantego Carneadesa, 1572 r.
Dokument ten jawi się jako reprezentatywny przykład praktyki kancelaryjnej w ostatnich latach rządów Zygmunta Augusta. Łaciński tekst wykaligrafowano minuskułą humanistyczną o pochyłym – italikowym (kursywnym) – dukcie liter. Od starannego pisma kancelaryjnego odbiega podpis królewski naniesiony ręką podstarzałego i schorowanego władcy na krótko przed jego śmiercią. Pięknem kompozycji i wyrazistością reliefu przyciąga uwagę tzw. pieczęć wielka koronna Zygmunta Augusta odciśnięta poniżej podpisu. Rozmieszczenie ukazanych na niej herbów wyraźnie nawiązuje do pieczęci wielkiej koronnej Zygmunta Starego, z tym wyjątkiem, iż u góry zamiast herbu Wielkiego Księstwa Litewskiego i Elżbiety Habsburżanki (matki Zygmunta Starego) znalazł się herb litewski oraz herb Bony Sforzy (matki Zygmunta Augusta). Pozostałe różnice między obiema pieczęciami mają drugorzędny, stylowy charakter. Tyczy się to m.in. gatunku pisma widniejącego w dookolnej legendzie – w starszej pieczęci była to jeszcze minuskuła gotycka, tu zaś antykwa majuskułowa. W odcisku pieczęci na płockim dokumencie została ona jednak ukryta, co czyni z niej pieczęć "uszczerbioną" czy też "niepełnopostaciową". Wedle opinii prof. Marcina Hlebionka tego rodzaju pieczęcie funkcjonowały w kancelarii królewskiej od czasów króla Aleksandra Jagiellończyka do okresu rządów Stefana Batorego, gdy zniknęły wraz z reformą pieczęci przeprowadzoną przez Jana Zamoyskiego. Początkowo były to tylko odciski środkowej tarczy z pieczęci wielkiej koronnej, przypominające pieczęć sygnetową. Od końca panowania Zygmunta Starego odciskać zaczęto też wieniec herbów, co podtrzymano przez cały okres rządów Zygmunta Augusta i w początkach panowania Batorego. Mając na uwadze te okoliczności, pieczęć z płockiego egzemplarza dokumentu jawi się nie tylko jako piękny, ale też stosunkowo rzadki zabytek rodzimej sfragistyki.
Król Michał Korybut Wiśniowiecki nadaje przywilej na młyny nad Wisłą pod Warszawą dla Bractwa Miłosierdzia Bożego, 23 grudnia 1671 r.
Dla badacza i miłośnika dziejów Mazowsza dokument ten przedstawia sporą wartość, dotyczy on bowiem przywileju królewskiego na nadwiślańskie młyny nieopodal stolicy. Równie interesujący okazuje się z perspektywy sfragistycznej, ponieważ oprócz podpisu królewskiego oznaczono go pieczęcią mniejszą koronną Michała Korybuta Wiśniowieckiego, wyciśniętą w bardzo dobrze zachowanym arkusiku papieru na podkładzie z wosku. Mimo rozmycia kształtów odcisk ten unaocznia dokładność, z jaką pieczętarz-złotnik wygrawerował tłok: w centrum kompozycji widnieje barokowy kartusz przedstawiający Orła z herbem Korybut na piersi, powyżej znajduje się korona zamknięta (pałąkowa) z obu stron otoczona rzędem herbów ziemskich; dalej na zewnętrz ukazano otok inskrypcyjny (z jednym rzędem napisów, co stanowi jedną z głównych różnic na tle pieczęci wielkiej koronnej za rządów Wiśniowieckiego) oraz domykający całość, delikatnie zaznaczony, wieniec laurowy.
Stanisław August Poniatowski uwalnia ze służby chorążego Jana Bromirskiego, 1777 r.
Wśród znajdujących się w TNP ponad dwudziestu dokumentów z czasów Stanisława Augusta Poniatowskiego niewielką, ale zwartą, grupę stanowią pisma związane ze sferą wojskowości. Należy do nich akt powołania Ferdynanda Hirszfelda na stanowisko lekarza w Korpusie Kadetów w Warszawie (opatrzony podpisem monarchy i pieczęcią wielką koronną, 1786), zwolnienie ze służby wojskowej i rekomendacja dla chorążego kawalerii, Michała Łukowskiego (z podpisem króla i pieczęcią wielką koronną, 1784) oraz zwolnienie ze służby w gwardii pieszej Wielkiego Księstwa Litewskiego chorążego Jana Bromirskiego, który „Nam wiernie w obowiązkach swoich y przykładnie sprawował się”. Pismo to wystawiono w 1777 r. i opatrzono podpisem królewskim oraz mało znaną pieczęcią lakową prawdopodobnie Komisji Wojskowej Wielkiego Księstwa Litewskiego.
Przepustka na swobodny przejazd do Warszawy dla Alojzego Orchowskiego, wystawiona przez Tadeusza Kościuszkę, 1794 r.
Istotą wartości historycznej i kolekcjonerskiej tego skromnego arkusika papieru z czasów Powstania Kościuszkowskiego jest podpis Tadeusza Kościuszki oraz pieczątka tuszowa z napisem „PIECZĘĆ NACZELNIKA SIŁY ZBROYNEY NARODOWEY”, otaczającym motto Insurekcji „WOLNOSC | CALOSC I NIEPODLEGLOSC”.
Inkunabuły
Wśród około stu inkunabułów w Bibliotece TNP figuruje znaczna liczba dzieł wielkiej rzadkości, idącej w parze z wczesną metryką. Najcenniejszy z polskiej perspektywy jest egzemplarz Expositio super toto Psalterio Joannesa de Turrecrematy, wydany około 1475 r. w Krakowie prawdopodobnie przez Kaspara Straubego. Dzieło to sytuuje się u początków drukarstwa na ziemiach polskich, co sprawia, że egzemplarz płocki należy do prawdziwych skarbów narodowej kultury. Wyróżnikiem dwóch pozycji z lat 70.-80. XV w. jest dekoracja iluminatorska, obejmująca inicjały i wici rozchodzące się po marginesach kart. Dziełem obrazującym zagrożenie ekspansją Imperium Osmańskiego jest Tractatus qui dam de Turcis (Norymberga, 1481). Z ośrodka norymberskiego pochodzą też druki wydane w słynnym przedsiębiorstwie Antona Kobergera, w tym okazały tom Reformation der Stadt Nürnberg (1481) z całostronicową ryciną. Przykładem renesansowej szaty ilustracyjnej jest La Commedia Dantego z 1487 r.: całostronicowe kompozycje otoczono w niej ramkami drzeworytniczymi przedstawiającymi antykizujące ornamenty. Przegląd paleotypów zamyka pokaźny egzemplarz Biblii wydrukowany w 1498 r. w Bazylei.

Galeria
-
Pozycja 1
Turrecremata Joannes de, Expositio super toto Psalterio, Kraków, Caspar Straube, ca 1475 r.
-
Pozycja 2
Chaimis Bartholomaeus de, Confessionale, [Strassburg, Typ. Henrici Ariminensis = Gregorius Reyser, non ante X 1474 (1476/78 r.)]
-
Pozycja 3
Reformation der Stadt Nürnberg, Nürnberg, Antonius Koberger, 5 VI 1484
-
Pozycja 4
Dante Alighieri, La Commedia, cum commento Christophori Landini et additionibus Marsilii Ficini, Brescia, Boninus de Boninis, 31 V 1487
-
Pozycja 5
Institoris Henricus, Sprenger Jacobus, Malleus maleficarum, Nürnberg, Antonius Koberger, 1496 r.
Turrecremata Joannes de, Expositio super toto Psalterio, Kraków, Caspar Straube, ca 1475 r.
Wartości pierwszego z prezentowanych inkunabułów nie sposób przecenić. W świetle obecnej wiedzy o dziejach typografii polskiej jest on bowiem pierwszą rodzimą księgą drukowaną, w dodatku w dwóch znacznie różniących się wariantach typograficznych. Opublikowanie tego dzieła wiąże się z działalnością dość enigmatycznego, wędrownego typografa z Bawarii, który w latach 1473 – 1477 prowadził w Krakowie niewielką drukarnię, przypuszczalnie korzystającą z opieki tamtejszych oo. bernardynów. W świetle obecnej wiedzy Straube opublikował cztery druki. Pierwszym z nich jest jednokratkowy i jednostronnie odbity Almanach na 1474 r., zachowujący do dziś status najstarszego druku krakowskiego a zarazem pierwszego na ziemiach polskich. Exposito jest kolejnym zarejestrowanym przez badaczy wytworem tej drukarni; prawdopodobnie wskutek zmagań z niedostakiem papieru Straube wydał go w dwóch wariantach typograficznych, co – skrótowo rzecz ujmując – odzwierciedlało dwie fazy procesu typograficznego: przed zaistniałym brakiem papieru oraz po zdobyciu jego nowej partii. Wobec faktu, iż połowa książki była składana dwukrotnie, początkowo warianty te uważano za dwa osobne wydania. Oprócz lakonicznych przesłanek źródłowych za krakowskim pochodzeniem tego druku przemawia adres wydawniczy wydrukowany na końcu tekstu: „Cracis impressa”. Wśród zachowanych egzemplarzy ten z Płocka odznacza się dobrym stanem zachowania i skromną dekoracją tekstu. Monotonię ciągów zgeometryzowanych liter tzw. gotykoantykwy w kolumnach tekstu przełamywane są stosunkowo bogatymi rubrykowaniami oraz majuskułowymi inicjałami o dekoracyjnych kształtach. Niestety, nie zachowała się pierwotna oprawa, zastąpiona współczesnym, historyzującym pastiszem. Warto dodać, że inny egzemplarz dzieła Turrecrematy znajdował się w skępskim księgozbiorze Gustawa Zielińskiego. Symptomatyczne jest jednak, że jako jedyny inkunabuł nie trafił on do BTNP. Najprawdopodobniej zatem po śmierci bibliofila, podczas dwudziestoletniej tułaczki jego ksiąg przed wcieleniem do BTNP, „wyprowadzono” go na międzynarodowy rynek antykwaryczny, skąd trafił do którejś z europejskich bądź amerykańskich kolekcji. Z kolei prezentowany egzemplarz zakupiono do zbiorów BTNP w połowie lat 80. XX w. na rodzimym rynku antykwarycznym.
Chaimis Bartholomaeus de, Confessionale, [Strassburg, Typ. Henrici Ariminensis = Gregorius Reyser, non ante X 1474 (1476/78 r.)]
Pod przytoczonym wyżej „drukarzem Henricusa Ariminensisa” kryje się typograf Georg Reyser, notowany od 1471 r. jako członek strasburskiego cechu malarzy i złotników. W latach 1476-1479 wraz z bratem prowadził on w tym mieście oficynę drukarską, z której wyszło m.in. prezentowane dzieło – jeden z najstarszych inkunabułów w zbiorach BTNP. Jego szata typograficzna ograniczona jest do minuskułowego tekstu o liternictwie gotyko-antykwowym, cechującym się m.in. zaokrągleniem „o” tudzież brakiem w dolnych częściach trzonów liter „m”, „n” czy „s” charakterystycznych wyłamań. Zgodnie z powszechną wówczas praktyką, na początku większych fragmentów tekstu drukarz pozostawił niewielkie, puste pola. Przeznaczono je na rubrykatorskie lub iluminatorskie inicjały, których naniesienie zależne było od woli i możliwości finansowych nabywcy księgi. Ten, który niegdyś wszedł w posiadanie woluminu zlecił anonimowemu rzemieślnikowi wymalowanie rubrą skromnych inicjałów i nielicznych lombard. Jedynie na początku tekstu – pod tzw. incipitem (czyli formułką rozpoczynająca tekst w erze poprzedzającej strony tytułowe) – wymalowany został na niebiesko okazalszy, majuskułowy inicjał. Być może zabiegów tych dokonano pod koniec XV stulecia w Krakowie, na którą to możliwość wskazuje – najpewniej krakowska – oprawa o oryginalnej i bogatej dekoracji.
Reformation der Stadt Nürnberg, Nürnberg, Antonius Koberger, 5 VI 1484
Na tle niezwykle licznych produktów oficyny Kobergera dzieło to odznacza się specyficznym układem typograficznym. Odpowiada on specyfice treści książki zawierającej przedruki rozmaitych dokumentów miejskich Norymbergi. Impresor umiejętnie nawiązał do ich rękopiśmiennej zawartości, wybierając gatunek czcionki o dekoracyjnym – miejscami wręcz kaligraficznym – kroju niektórych liter (zwłaszcza „d”, „f”, „h”, „s”). Wrażenie „manuskryptowości” potęgują rubrykatoskie inicjały, widniejące na początku owych dokumentów, oraz staranne rubrykowania pierwszych liter w zdaniach. Najpewniej prace te wykonał rubrykator lub iluminator pracujący w oficynie Kobergera. Do podobnych wniosków prowadzi analiza całostronicowego drzeworytu na początku księgi oraz dużego inicjału zamieszczonego na jednej z dalszych kart. Ich forma oraz dobór barw (tak w detalach heraldycznych, jak i czysto dekoracyjnych) są bowiem analogiczne do innych egzemplarzy tego druku. Warto nadmienić, że opisywany wolumin trafił do kolekcji Gustwa Zielińskiego ze słynnej „Berlinki” – Königliche Bibliothek w Berlinie, w rezultacie którejś z wyprzedaży jej dubletów. Potwierdzają to dwie charakterystyczne pieczątki odbite na początku druku: „Ex || Biblioth. Regia || Berolinensi.” i „VEND. || EX BIBL. || REG. BEROL.”
Dante Alighieri, La Commedia, cum commento Christophori Landini et additionibus Marsilii Ficini, Brescia, Boninus de Boninis, 31 V 1487
Niniejszy druk to bezsprzecznie bibliofilski rarytas – wszak jest nim pierwsze inkunabułowe wydanie Boskiej Komedii Dantego z ilustracjami drzeworytniczymi. Spośród 68 całostronicowych rycin, jakie zdobią tę edycję, pierwsze 19 kompozycji wzorowanych było na miedziorytniczych ilustracjach według rysunków Sandro Botticellego i zamieszczonych w edycji florenckiej z 1481 r. Pozostałe kompozycje stanowią już samodzielne kreacje artystów z Brescii, które – jak się miało okazać – wywarły przemożny wpływ na formuły obrazowania wątków Boskiej Komedii w późniejszych ilustrowanych wydaniach tego dzieła. Wszystkie ryciny w interesującym nas paleotypie wykonano według wspólnego schematu kompozycji zamkniętej w prostokątnej ramce z renesansowymi ornamentami. Przy całym ikonograficznym bogactwie scen ich poziom artystyczny jest niewysoki: kompozycje kształtowano schematyczną kreską z silnie uproszczonym modelunkiem światłocieniowym, niedoskonałościami opracowania sylwetek i detali anatomicznych. Niemniej całokształt szaty ilustracyjnej sprawia czytelnikowi niewątpliwą przyjemność, wprowadzając go w skomplikowanych świat Dantejskiej wyobraźni. Warto też zauważyć, że do mniej więcej 1/3 objętości księgi ilustracje zostały pokoloowane rubrą, niektóre też zawierają objaśnienia do postaci. zabiegów tych musiał dokonać któryś z najwcześniejszych czytelników druku, tą samą ręką sporządzone są bowiem glosaria na marginesach a nawet – niejako przy okazji – niektóre inicjały o charakterze rubrykatorskim. Wszystko to sprawia, że już w minionych stuleciach egzemplarz księgi był traktowany jako bibliofilska gratka, dla kórej sporządzono kunsztowną oprawę z wiśniowej skóry, ozdobionej złoconymi ornamentami w stylu klasycystycznym. Jak sygnalizuje charakterystyczny kształt wklęśnięcia pośodku górnej okładziny, na oprawie widniał superekslibris, którego się jednak w bliżej nieokreślonym czasie pozbyto.
Institoris Henricus, Sprenger Jacobus, Malleus maleficarum, Nürnberg, Antonius Koberger, 1496 r.
Spoglądając na stronę tytułową tego paleotypu najpierw dostrzegamy znaczne podobieństwo do koncepcji takiejż stronicy w dziele Lukrecjusza (kat. 37). Faktycznie jest ona niejako zaalpejskim odpowiednikiem tego fragmentu druku weneckiego, z tą różnicą iż posłużono się czcionkami z minuskułowym liternictwem gotyckim i zamiast imienia autora podano tytuł dzieła. On też jest powodem wyboru książki na wystawę: Malleus maleficarum (Młot na czarownice) to bowiem dzieło, którego treść wyzyskiwano do walki z czarownicami, wiedźmami, obłąkanymi, a w końcu wszelkimi odszczepieńcami religijnymi, którzy uznani zostali przez władze kościelne za element społecznie bądź politycznie szkodliwy. W efekcie tej polityki na zachodzie Europy zamrodowano lub zamęczono między schyłkiem XV a końcem XVII stulecia trudną do oszacowania – jednak liczoną przez badaczy na setki tysięcy – liczbę kobiet. Z tego punktu widzenia znaczenie tej pozycji bibliograficznej jako bibliofilskiego artefaktu niknie wobec straszliwego wpływu, jaki miała ona na dzieje naszego kontynentu.
Druki XVI wieku
Tę część wystawy otwierają dwa druki ze sławnej weneckiej oficyny Alda Manucjusza, będące przykładami wykwintnego drukarstwa humanistycznego. Przesuwanie się w ciągu XVI w. centrum europejskiej typografii z Italii do Francji unaocznia druk z liońskiej oficyny Guillaume Rouille’a. W tym samym czasie, gdy we Włoszech i Francji niepodzielnie panowała książka renesansowa, w kręgu niemieckim nowatorskie rozwiązania wciąż ścierały się z tradycją gotycką. Uzmysławia to urodziwa strasburska Postylla Johannesa Geiler von Kaysersberga (1522) z licznymi, ręcznie kolorowanymi drzeworytami. Przegląd polskich dokonań typograficznych rozpoczynają słynne Statuty Łaskiego z 1506 r. Oprócz tego na wystawie znalazła się rzadka edycja z oficyny Floriana Unglera oraz słynne druki Hieronima Wietora, w tym Chronica Polonorum Macieja Miechowity (1521).
Wyrazem rosnącego znaczenia Polski na arenie międzynarodowej w XVI stuleciu były zachodnioeuropejskie dzieła przybliżające czytelnikom ów kraj rozciągający się na rubieżach kontynentu (np. augsburskie wydanie Tractatus de duabus Sarmatiis Miechowity z 1518 r.). Zachodnie oficyny były też miejscem publikacji prac polskich autorów, jak De revolutionibus orbium coelestium Mikołaja Kopernika, które ukazało się w 1543 r. w Norymberdze. Doskonały stan zachowania egzemplarza płockiego był niegdyś przyczyną wręcz powątpiewań w jego autentyczność (!). Wśród zagranicznych wydawców bodaj najaktywniejszym kooperantem polskich pisarzy był bazylejski impresor Johannes Oporinus, toteż na wystawie znalazło się jedno z najsłynniejszych jego wytworów – De origine et rebus gestis Polonorum Marcina Kromera w pierwodruku z 1555 r. Równie interesujące jest kilka słynnych i bogato ilustrowanych dzieł, jak np. Żywoty artystów Giorgio Vasariego w wydaniu z 1568 r., czy też przebogato ilustrowany wzornik architektoniczny Wendela Dietterlina, opublikowany w 1598 r. Przegląd książek z tego wieku kończy kilka pozycji unikatowych jak Historia żałosna a straszliwa o Franciszku Spierze Stanisława Murzynowskiego (Królewiec, 1551).

Galeria
-
Pozycja 1
Kaysersberg Johannes Geiler von, Doctor keiserszbergs Postill Vber die fyer Euangelia durchs jor: sampt dem Quadragesimal vnd von ettlichen Heyligen newlich vßgangen, Strassburg, Johannes Schott, 1522 r.
-
Pozycja 2
Łaski Jan, Commune incliti Polonie regni privilegium constitutionum et indultum publicitus decretorum approbatorumque, Cracovie, Jan Haller, 1506 r.
-
Pozycja 3
Miechowita Maciej, Chronica Polonorum, Kraków, Hieronim Wietor, 1521 r.
-
Pozycja 4
Copernicus Nicolaus, De revolutionibus orbium coelestium, libri VI, Norimbergæ, Johann Petreius, 1543 r.
-
Pozycja 5
Murzynowski Stanisław, Historia żałosna a straszliwa o Franciszku Spierze który się dla bojaźni ludzkiej prawdy Pańskiej zaprzał, Królewiec, Aleksander Augezdecki, nakładem Jana Seklucjana, 1550 r.
Kaysersberg Johannes Geiler von, Doctor keiserszbergs Postill Vber die fyer Euangelia durchs jor: sampt dem Quadragesimal vnd von ettlichen Heyligen newlich vßgangen, Strassburg, Johannes Schott, 1522 r.
Na początku lat 20. XVI stulecia niemiecka ksiażka drukowana była wciąż areną zmagania się tradycji gotyckiej z renesansową. Zjawisko to obrazuje dzieło J. G. von Kaysersberga – wybitnego kaznodziei późnośredniowiecznego, który zasłynął ostrą krytyką zsekularyzowanego kleru katolickiego i wzywaniem go do reform. Na stronie tytułowej widnieje gotycki napis, pod którym odbito pokaźne, drzeworytnicze popiersie jego autora (była to odosobniona koncepcja, bowiem tego rodzaju konterfekty autorów druków w XVI w. lokowano przeważnie na odwrocie strony tytułowej). Późnogotycki krój ma też zasadniczy tekst dzieła, gdzieniegdzie tylko urozmaicony antykwowymi, majuskułowymi inicjałami i listwami ornamentalnymi o naiwnie renesansowej formie. Na styku tradycji gotyckiej i nowożytnej sytuuje się też niezwykle bogate wyposażenie graficzne druku, w tym zwłaszcza liczne całostronicowe ryciny ze scenami religijnymi. Wszystkie z nich odznaczają się dobrym poziomem wykonawstwa, ale i anachronicznymi rozwiązaniami stylowymi wywodzącymi się z grafiki późnogotyckiej. Tym co przesądza o efektowności ilustracji jest ich pokolorowanie – trudno jednak rozstrzygnąć czy nastąpiło ono jeszcze w epoce nowożytnej, czy też z inicjatywy anonimowego, dziewiętnastowiecznego kolekcjonera.
Łaski Jan, Commune incliti Polonie regni privilegium constitutionum et indultum publicitus decretorum approbatorumque, Cracovie, Jan Haller, 1506 r.
Skromna, pergaminowa oprawa tego woluminu skrywa prawdziwe cymelium, pożądane przez każdą rodzimą biblioteką oraz najmajętniejszych bibliofilów: Statut Łaskiego, jak zwyczajowo określa się to dzieło, to najokazalszy i najbardziej znaczący druk wczesnej fazy działalności Jana Hallera w Krakowie. Wedle dzisiejszych standardów był on obrotnym biznesmenem, parającym się międzynarodowym handlem winem, metalami i nieruchomościami. Na fundamencie stworzonego w ten sposób majątku „wyrosło wielkie przedsiębiorstwo książkowe, składające się z drukarni, księgarni, papierni, a nawet garbarni” (Kawecka-Gryczowa 1983). Początkowo, na przełomie XV i XVI w., podejmowano się w nim wydawania ksiąg zagranicą. W 1503 r. Haller sprowadził z Metzu fachowca od „czarnej sztuki” Kaspra Hochfedera, by w dwa lata później przejąć jego drukarnię i rozpocząć samodzielną działalność. Największe dochody zapewniał mu druk ksiąg kościelnych, jednakże dziełem, które przyniosło mu największy rozgłos były właśnie Statut Łaskiego. Te z kolei wzmocniły jego praktycznie monopolistyczną pozycję na rynku książki w Krakowie, stopniowo przełamywaną dopiero od 1510 r. Narodowej kulturze Statut Łaskiego dał zaś pierwszą, drukowaną kodyfikację prawa, jak również pierwsze dzieło z kilkoma formalnie prostymi, acz ikonograficznie szalenie interesującymi, rycinami. Pierwsza z nich, ukazująca autora dzieła, kanclerza Jana Łaskiego przed królem Aleksandrem Jagiellończykiem, widnieje na stronie tytułowej (eksponowanej na wystawie). Na kolejnej karcie znajduje się iluminowana floratura, sygnalizująca, że w początkach istnienia księga znajdowała się w rękach zamożnego estety. Mógł nim być któryś z wysokich urzędników państwowych za czym przemawia wydrukowanie płockiego egzemplarza księgi na pergaminie a nie na papierze, co nadawało jej ekskluzywnego charakteru.
Miechowita Maciej, Chronica Polonorum, Kraków, Hieronim Wietor, 1521 r.
Wieloaspektową doniosłość tego dzieła rozpatrywać można na dwóch płaszczyznach: historycznej i bibliologiczno-artystycznej. Pierwodruk Kroniki, jako pierwszego typograficznego dzieła o historii Polaków, ukazał się już w 1519 r. Jednakże wskutek nacisków elit politycznych wzburzonych nieprzychylnymi informacjami o niektórych członkach dynastii jagiellońskiej oraz ujawnieniem pewnych niewygodnych faktów historycznych jej nakład został niemal całkowicie skonfiskowany (trzy egzemplarze tych „białych kruków” posiada Biblioteka Uniwersytecka w Toruniu, Biblioteka Jagiellońska i Biblioteka Czartoryskich). Następna edycja doszła do skutku w 1521 r. i była już wyzbyta kontrowesyjnych treści. W ten sposób wytycza ona początek ciągu kronik polskich, opublikowanych w XVI stuleciu w rodzimych i zagranicznych oficynach, a jednocześnie początek cenzury wydawniczej w Polsce. Dzieło to odznacza się też niemałą urodą w sferze drukarsko-graficznej, co tyczy się m.in. drzeworytniczo-typograficznej strony tytułowej w formie obramienia edikuli z wizerunkiem św. Stanisława i Piotrowina. Jej ikonografia zdominowana jest przez wątek państwowy i dynastyczny, u góry kompozycji widnieje zaś scena bitwy między polską jazdą a niewiernymi. Mimo głębokiego osadzenia tej ryciny w realiach polskich, jej ogólny schemat został skopiowany z jednej z rycin tytułowych, stosowanych w bazylejskiej oficynie Jana Frobena. Podobna uwaga tyczy się też przynajmniej niektórych rycin z wnętrza książki – np. całopostaciowe wizerunki Lecha i Czecha wzorowane są na drzeworytniczych przedstawianiach Fryderyka II i Ninusa, ukazanych na stronie tytułowej dzieła Burhardusa pt. Chronicon abbatis Urspergen, wydanego w Augsburgu w 1515 r. Zważywszy na powszechność takiej praktyki w ówczesnym rytownictwie, w niczym nie odbiera to piękna tej książki jako szczytowego osiągnięcia oficyny Hieronima Wietora. Ujawnia się to choćby w doborze antykwowych czcionek tzw. typu jensonowskiego, czy też tworzenia wysmakowanych układów tekstu i ilustracji.
Copernicus Nicolaus, De revolutionibus orbium coelestium, libri VI, Norimbergæ, Johann Petreius, 1543 r.
O roli, jaką Kopernikańskie dzieło O obrotach ciał niebieskich odegrało w dziejach nauki i kultury europejskiej napisano już tak wiele, że w tym miejscu wypadałoby chyba ograniczyć się do spostrzeżeń natury bibliologicznej i bibliofilskiej. Pierwsze z nich nieodparcie wiąże się z doniosłością norymberskiego pierwodruku De revolutionibus… jako jednego z pomników cywilizacji europejskiej epoki odrodzenia. Ma to swe bezpośrednie przełożenie na jego kolosalną wartość antykwaryczną, wyznaczaną rekordowymi estymacjami aukcyjnymi, ale i spektakularnymi kradzieżami z bibliotek instytucjonalnych. Na tle stosunkowo licznych egzemplarzy norymberskiego pierwodruku dzieła jakie zachowały się w światowych i polskich kolekcjach, egzemplarz płocki wyróżnia się bardzo dobrym stanem zachowania, pergaminową oprawą z epoki, lecz przede wszystkim jednostronicową, drukowaną erratą. Umieszczono ją w newralgicznym, choć zarazem dość niefortunnym, miejscu jakim jest karta przedtytułowa. W konsekwencji, jak wyliczył Owen Gingerich, przetrwała w zaledwie 27% istniejących dziś egzemplarzy De revolutionibus. W woluminie płockim pozostała na swym pierwotnym miejscu, co potwierdza tzw. kustosz, czyli wyraz wydrukowany w dolnym-wewnętrznym narożu stronicy, który „zapowiada” pierwszy wyraz na następnej stronie. Tu jest nim słowo „NICOLAI” rozpoczynające treść strony tytułowej (nadmieńmy, że w nie wszystkich znanych egzemplarzach erraty go wydrukowano). Jej kompozycja przynależy już w pełni do typografii renesansowej, a jednocześnie jest reprezentatywna dla wytworów oficyny Petreiusa z lat 30. – 40. XVI w. (wśród których eksponowane miejsce zajmowały dzieła z zakresu astronomii). Tyczy się to choćby przejrzystego i wyzbytego ozdób układu całości, podziału na cztery wyraźnie wyodrębnione bloki tekstowe czy umiejętnej hierarchizacji treści tych bloków poprzez dobór rodzaju i stopnia wielkości czcionek. W podobnym, pochlebnym tonie należałoby wypowiedzieć się o opracowaniu typograficznym wnętrza książki, w tym o relacji między głównym tekstem a drzeworytniczymi ilustracjami-diagramami i tabelami. Sprawia to, że owo Copernicanum ogląda się jako dostojne i onieśmielające arcycymelium, ale też po prostu ładną renesansową książkę.
Murzynowski Stanisław, Historia żałosna a straszliwa o Franciszku Spierze który się dla bojaźni ludzkiej prawdy Pańskiej zaprzał, Królewiec, Aleksander Augezdecki, nakładem Jana Seklucjana, 1550 r.
Wśród cymeliów BTNP eksponowane miejsce zajmują druki – w tym zwłaszcza polonica – będące unikatami w zbiorach polskich. Do takich należy Historia żałosna Stanisława Murzynowskiego, aktywnego w Królewcu polskiego pisarza protestanckiego i tłumacza. Nakładcą tego dzieła był Jan Seklucjan, kaznodzieja polski w stolicy Księstwa Pruskiego, znany m.in. z aktywnej współpracy z ks. Albrechtem Hohenzollernem na polu sprotestantyzowania osiadłej w jego państwie ludności Korony i Litwy. Książka ta była jednym z pierwszych akordów kooperacji Murzynowskiego i Seklucjana, która zaowocowała m.in. pierwszym polskim tłumaczeniem Nowego Testamentu (część I – 1551, część II – 1552, część III – 1553), dedykowanym królowi Zygmuntowie Augustowi. Pod względem treści Historia żałosna stanowi pierwszy w rodzimej literaturze przykład romansu „wkraczającego w dziedzinę psychopatologii” (Nadolski). Opowiada bowiem o realnej postaci – włoskim adwokacie, Francesco Spiera, który będąc luteraninem zdecydował się powrócić na łono Kościoła Katolickiego, co doprowadziło go do obłędu. Losy tej postaci, szeroko komentowane w środowisku protestanckim, wyzyskano do agitacji religijnej, której wyrazem były m.in. rozprawy dowodzące zemsty bożej na luterańskim zaprzańcu. W opowieści Murzynowskiego Bóg jawi się jako starotestamentowo gniewny i mściwy, co przepełnia ją „ponurą atmosferą grozy, lęku, rozpaczy” (Ziomek).
Druki XVII wieku
W zbiorach TNP znajduje się bogaty zbiór najcenniejszych i najelegantszych dzieł polskiej typografii oraz grafiki książkowej z czasów baroku. Ich przegląd rozpoczyna Hierosolymitana Peregrinatio Mikołaja Krzysztofa Radziwiłła (Braniewo, 1601). Kilka kolejnych druków obrazuje wszechstronność płockiej kolekcji, jak np. doskonale zachowany egzemplarz dzieła Faustyna Socyna z ariańskiej oficyny w Rakowie czy pisma zebrane Jana Kochanowskiego, opublikowane w Krakowie w 1617 r. Szereg druków znalazło się na wystawie ze względu na interesującą szatę ilustracyjną, jak np. Przysłowia mów potocznych Andrzeja Maksymiliana Fredry w krakowskiej edycji z 1660 r. Odosobnioną pozycją jest druk wydany w Rydze w 1602 r., z finezyjnym, kaligraficznym frontyspisem. W dziejach polskiej literatury trudno jednak o druki, których frontyspisy prezentowałyby się równie okazale co w gdańskiej firmie wydawniczej Georga Förstera (na wystawie znalazło się ich kilka przykładów). Do arcydzieł rodzimego drukarstwa i grafiki książkowej należą prace Jana Heweliusza, w tym pośmiertny tom Prodromus astronomiæ, zawierający zestaw rozkładanych plansz miedziorytniczych.
Z postacią Macieja Kazimierza Sarbiewskiego wiąże się antwerpski druk Lyricorum libri IV z 1632 r., którego frontyspis wykonano według projektu Pietera Paula Rubensa. Wytworem słynnej lejdejskiej oficyny Elzewirów jest kieszonkowy druk Respublica, sive Status Regni Poloniae z 1627 r. Oprócz tego na wystawę wybrano kilka innych, bogato ilustrowanych poloniców jak np. Rerum polonicarum Reinholda Heidensteina. Portrety Wazów widnieją w okazałym albumie wielkoformatowych plansz pt. Principum christianorum stemmata (1612). Z Rzeczpospolitą wiąże się też kilka barokowych druków dotyczących zagadnień militarnych: słynne dzieło Samuela Pufendorfa o wojennych sukcesach Karola Gustawa (Norymberga, 1693), traktat toruńczyka Adama Freytaga o architekturze militarnej (Lejda, 1635), oraz Kazimierza Siemienowicza o artylerii (Amsterdam, 1650). Wielką rzadkością jest traktat artyleryjski Georga Schreibera pt. Buchsenmeister-Discurs, wydany w Brzegu w 1656 r.
Piękno szaty graficznej znamionuje wiele innych dzieł siedemnastowiecznych, jak La Gierusalemme liberata Torquatto Tasso (Genua, 1617) r., Icones Biblicae Veteris et Novi Testamenti (Norymberga, 1680) z kilkuset akwafortowymi scenami biblijnymi, czy Les hommes illustres Charlesa Perraulta (Paryż, 1696-1700) z ponad setką portretów autorstwa wybitnych francuskich sztycharzy. Rekomendacją dla wartości kolekcjonerskiej tego dzieła może być jego pochodzenie z kolekcji rodziny Rotschildów. Arcydziełem typografii i grafiki książkowej jest traktat anatomiczny Govarda Bidloo pt. Anatomia humani corporis w pierwodruku z 1685 r. Nie mniejszą przyjemność daje oglądanie podróżniczego dzieła Arnolda Montanusa o Japonii (Amsterdam, 1670) czy słynnej Topografii Matthäusa Meriana. Imponującymi rozmiarami i urodą plansz miedziorytniczych zachwyca dwutomowe dzieło Theatrum Sabaudiae z 1682 r.

Galeria
-
Pozycja 1
Graduale Romanum de tempore et sanctis, Kraków, Andrzej Piotrkowczyk (młodszy), 1629 r.
-
Pozycja 2
Heweliusz Jan, Prodromus astronomiæ, Gedani, Typis Johanis-Zachariæ Stolli, 1690 r.
-
Pozycja 3
Pufendorf Samuel, Sieben Bücher von denen Thaten Carl Gustavs Königs in Schweden, Nürnberg, Christoph Riegel, 1697 r.
-
Pozycja 4
Siemienowicz Kazimierz, Artis magnae artilleriae pars prima, Amsterodami, Apud Joannem Janssonium, 1650 r.
-
Pozycja 5
Bidloo Godefridus, Anatomia humani corporis, Amstelodami, Sumptibus Viduae Joannis à Someren, Haeredum Joannis à Dyk, Henrici & Viduae Theodori Boom, 1685 r.
Graduale Romanum de tempore et sanctis, Kraków, Andrzej Piotrkowczyk (młodszy), 1629 r.
Księgi chorałowe, jak graduały i antyfonarze, były kategorią ksiąg liturgicznych ery późnośredniowiecznej i nowożytnej, które stosunkowo rzadko drukowano. Wynikało to z ich zazwyczaj potężnych rozmiarów, do których należało dostosować odpowiednio duże – a przez to kosztowne – czcionki z liternictwem i znakami notacyjnymi. Ponadto nakłady takich ksiąg były najczęściej niewielkie ze względu na znaczne różnice treści dostosowanej do poszczególnych diecezji, kongregacji zakonnych a nawet poszczególnych klasztorów i kościołów. W rezultacie podejmowanie się tego rodzaju przedsięwzięć było dla drukarzy najczęściej nieopłacalne. Tym bardziej godne uwagi są nieliczne druki chorałowe, jakie powstały w oficynach I Rzeczypospolitej. Do takich należy graduał opublikowany w krakowskiej oficynie Piotrkowczyków, kierowanej pod koniec lat 20. XVII w. przez Andrzeja Piotrkowczyka – syna założyciela, także o imieniu Andrzej. Oficyna ta była „największym producentem druków liturgicznych w Polsce w XVII w.” (Przywecka-Samecka). Egzemplarz z BTNP należy do drugiego wydania tego dzieła (pierwsze ukazało się w 1600 r.).
Heweliusz Jan, Prodromus astronomiæ, Gedani, Typis Johanis-Zachariæ Stolli, 1690 r.
Pokaźny tom Prodromus astronomiæ stanowi wyselekcjonowany zbiór dzieł Jana Heweliusza († 1687), opublikowanych trzy lata po jego śmierci przez wdowę w oficynie Johanna Zachariasza Stolle. Nazwisko wybitnego uczonego związanego z Gdańskiem, elitarna dziedzina nauki, piękno druku czy w końcu niezwykłe bogactwo szaty ilustracyjnej – wszystko to przesądza o statusie tej księgi jako ekskluzywnego cymelium. Szczery zachwyt wzbudza zwłaszcza zespół kilkudziesięciu rozkładanych (w tym rozkładanych parokrotnie) tablic miedziorytniczych, przedstawiających gwiazdozbiory. Ich wyróżnikiem w egzemplarzu płockim jest głębokie nasycenie i czystość odbitek, dowodzące zarówno staranności w procesie wykonawczym jak i niewyeksploatowania płyt. Przeglądanie kolejnych plansz prowadzi do refleksji o doskonałym zespoleniu w nich idei naukowości z ideą artystycznego piękna. Odnotować też należy drobiazgowo opracowane winiety (en-tête, inicjały i finaliki) oraz dwa portrety Heweliusza: na pierwszym towarzyszy on innym luminarzom astronomii pod przewodnictwem Uranii, na drugim – oddzielającym przegląd gwiazdozbiorów i Cenotaphium ku jego pamięci – uwieczniono go jako postać w podeszłym wieku. Ów konterfekt wykonał Lambert Visscher według obrazu gdańszczanina Andreasa Stecha, z kolei tablice z gwiazdozbiorami są dziełami gdańskiego rytownka Charlesa de la Haye. W tych wybornych sztychach główne motywy opracowano mocnymi, pogrubionymi liniami, zaś te sąsiadujące – kreskami delikatnymi i konurowymi. Wyjątkową okazałością cechuje się plansza z wizerunkiem Gwiazdozbioru Tarczy Sobieskiego (Scutum Sobiescianum) oraz dedykacją dla polskiego władcy: wykonanie rysunku kompozycji Heweliusz powierzył Stechowi, zaś wysztychowanie całości – Charlesowi de la Haye. Warto nadmienić, że księga ta nie jest jedynym Hevelianum, znajdującym się w kolekcji BTNP. Nie wiadomo do kogo należała pierwotnie, jednakże forma barokowej, skórzanej oprawy wskazuje na któryś z zachodnioeuropejskich aniżeli staropolskich księgozbiorów prywatnych.
Pufendorf Samuel, Sieben Bücher von denen Thaten Carl Gustavs Königs in Schweden, Nürnberg, Christoph Riegel, 1697 r.
Rodzimemu badaczowi oraz kolekcjonerowi niełatwo przyznać, że źródłem najliczniejszych a jednocześnie znakomitych artystycznie widoków polskich miast, twierdz oraz scen bitewnych z XVII wieku jest książka opiewająca chwałę pogromcy Rzeczypospolitej. Taką właśnie jest słynna biografia Karola Gustawa opublikowana w Norymberdze w 1696 r. i wznawiana w następnych latach w różnych językach. Na bogatą szatę ilustracyjną tego dzieła składa się około 130 miedziorytniczych, rozkładanych (w niejednym przypadku parokrotnie) tablic przedstawiających głównie miasta i fortece zdobyte przez szwedzkiego najeźdźcę podczas prowadzonych przez niego kampanii wojennych. Wśród nich nieocenioną wartość historyczną ma ponad 50 tablic dotyczących Rzeczypospolitej – do najokazalszych należy rozległa panorama Warszawy widzianej z Pragi, obok której wymieńmy choćby plan Poznania, zamku Krzysztopór w Ujeździe oraz zamku Tenczyn pod Krakowem, widok oblężenia Krakowa i Torunia oraz panoramy z różnymi fazami bitwy o Warszawę w lipcu 1656 r. Autorem rysunków do tych dzieł był Erik Dahlberg, od wiosny 1656 r. generalny kwatermistrz armii szwedzkiej, który parał sie też precyzyjnym odwzorowywaniem wyglądu obiektów przed lub w trakcie ich oblężenia. W ostatecznej postaci rysownicza precyzja i zmysł obserwacyjny Dahlberga zespoliły się z kunsztownością kilku wybornych rytowników sztychujących płyty. Urodzie tych kompozycji – z barokowymi kartuszami, ornamentalnymi obramieniami czy sztafażami ze scenami batalistycznymi – towarzyszy ich walor poznawczy. Pamiętajmy bowiem, że w większości przypadków ukazane pałace, zamki i całe miasta Szwedzi zamieniali w ruiny. Dziś zatem owe piękne weduty i plany pozostają świadectwem utraconego splendoru niegdysiejszej Rzeczypospolitej.
Siemienowicz Kazimierz, Artis magnae artilleriae pars prima, Amsterodami, Apud Joannem Janssonium, 1650 r.
W zgodnej opinii specjalistów Artis magnae artilleriae pars prima (Sztuki wielkiej artylerii część pierwsza) litewskiego inżyniera i artylerzysty z Litwy Kazimierza Siemienowicza należy do najwybitnieszych traktatów nowożytnych z zakresu artylerii. Dzieło to poświęcono szerokiemu spektrum zagadnień teoretycznych i praktycznych, analizowanych w rzeczowy, podbudowany erudycją autora, sposób. O wszechstronności jego zainteresowań i postępowości koncepcji badawczej świadczy obfitość informacji zaczerpniętych z prac matematycznych, fizycznych i chemicznych tudzież dotyczących hydrauliki, pneumatyki, optyki, czy nawet odlewnictwa i snycerstwa. Na ich tle najbardziej prekursorskie, a w niektórych aspektach wyprzedzające swą epokę o trzysta lat, okazały się ustalenia dotyczące broni rakietowej. Dotyczą bowiem rozwiązań, które znalazły zastosowanie dopiero w XX stuleciu, jak np. rakiety wielostopniowe i baterie rakietowe. Przełomowość obserwacji i wskazówek zawartych w traktacie sprawiła, że przez przynajmniej kilkadziesiąt lat wywierał on przemożny wpływ na autorów innych europejskich dzieł z tego zakresu. Przyczyniła się też do nowych wydań m.in. po francusku (Amsterdam, 1651) niemiecku (Frankfurt nad Menem, 1676) i angielsku (Londyn, 1729). Godne podkreślenia jest wykorzystanie w nich charakterystycznej kompozycji frontyspisowej, której pierwotną wersję wymyślił i narysował sam Siemienowicz, zaś wysztychował rytownik Jacob van Meurs – skądinąd znany jako autor frontyspisów do innych poloniców (zob. kat. 75). W jej kompozycji dominuje okazała, antykizująca budowla, przed którą stoi fontanna z figurą putta „uzbrojononego“ w różne fantazyjne elementy pirotechniczne. Z ich wnętrza bucha ogień, iskry i dym, obserwowane przez dworskie towarzystwo. Pokaz rakiet wystrzeliwanych z użyciem długich żerdzi odbywa się też w tle świątyni, wskazując na rozrywkowe – w założeniu Siemienowicza – przeznaczenie takich obiektów podczas spektakli fajerwerskowych.
Bidloo Godefridus, Anatomia humani corporis, Amstelodami, Sumptibus Viduae Joannis à Someren, Haeredum Joannis à Dyk, Henrici & Viduae Theodori Boom, 1685 r.
Jednym z przejawów dynamicznego rozwoju nauk medycznych w XVII stuleciu były liczne drukowane traktaty z zakresu anatomii. Począwszy od 1543 r., gdy wydano w Bazylei epokowe dzieło Vesaliusa z ilustracjami drzeworytniczymi, w publikacjach o tej tematyce poczyniono niezwykły postęp nie tylko pod względem merytorycznym, ale też edytorskim. Dowodem na to są amsterdamskie edycje traktatu Vesaliusa z początków XVII w., tudzież dzieło Adriaana van den Spieghel De humani corporis fabrica (Wenecja 1627 r.), w których tablice graficzne sporządzono w technice miedziorytniczej, umożliwiającej m.in. precyzyjne odwzorowanie detali. Do prawdziwych arcydzieł sztuki książki należy traktat Govarda Bidloo pt. Anatomia humani corporis, wydany w Amsterdamie w 1685 roku. W tym monumentalnym druku osiągnięto wyżyny kunsztu typograficznego i rytowniczego ery baroku, łącząc te przymioty z doniosłością wyników badań autora. Sto pięćdziesiąt wielkoformatowych, miedziorytniczych plansz prezentuje rozmaite preparaty anatomiczne, w których wnikliwość obserwacji zespolono ze zmysłem dekoracyjnym. Przekonuje o tym choćby rycina z kośćcem i układem mięśniowym przedramienia z gracją obejmującego oprawną księgę. Przyznać jednak trzeba, że szereg innych ujęć uderza nie-medyka dosadnością i iście prosektoryjnym zimnem, jak w wizerunku płodu ludzkiego rozłożonego na pulpicie. Owa tendencja do drastyczności ujęć była jednak nieodłączną cechą ilustracji anatomicznej przynajmniej do początków XIX w. Plansze w dziele Bidloo wyrytował Abraham Blooteling według rysunków holenderskiego malarza, Gerarda de Lairesse. Oprócz tablic anatomicznych dzieło to zdobi frontyspis i wyborny portret Bidloo, wykonany podług obrazu Lairesse’go. Na typograficznej stronie tytułowej uwagę przyciąga zapiska proweniencyjna „Bibliotheca Scholie Provincialis Plocensis 1816 obt. Kukliń”. Wystawia ona jak najlepsze świadectwo poziomowi merytorycznemu księgozbioru tej zasłużonej placówki, z której część zasobów weszło w skład kolekcji BTNP.
Druki XVIII wieku
Znamienna dla XVIII stulecia supremacja kultury francuskiej w Europie nie ominęła też produkcji książki. Nie dziwi przeto, że na wystawie znalazły się dzieła takie jak ekskluzywny album graficznych reprodukcji medali poświęconych Ludwikowi XIV, opublikowany w 1723 r. w paryskiej Imprimerie Royale. Jednym z kilku poloniców zachodnioeuropejskich jest Historiae Morborum (Brescia, 1741) ozdobiona portretem królewicza Fryderyka Krystiana i mająca oprawę z superekslibrisem Wettynów.
Rozwój nauk w XVIII stuleciu owocował niezliczonymi publikacjami, w których kompetencje badawcze ich autorów połączono z rozmachem szaty typograficznej i graficznej. Do najpiękniejszych wśród nich należą atlasy przyrodnicze, jak słynny Herbarium Blackwellianum Elisabeth Blackwell. Jego płocki egzemplarz został starannie pokolorowany i opatrzony polskojęzycznymi nazwami roślin. Smaczkiem kolekcjonerskim jest niewielkie wydanie Regul der fünf Ordnungen Jacopo Barozziego da Vignola, którego plansze wypreparowano z woluminu i wklejono na nowe karty obok rysunków budowli z odręcznymi komentarzami po niemiecku. Wyrazem klasycyzującego prądu w sztuce książki jest arcydzieło typografii i grafiki: czterotomowa edycja Les métamorphoses d’Ovide wydana w Paryżu w latach 1767-1771. Wysmakowany frontyspis ma niewielki druk poświęcony Marii Leszczyńskiej, wydany w Paryżu w 1773 r. Wśród wielkoformatowych albumów rycin z widokami warto odnotować Les delices de Paris et de ses environs, wydany w Paryżu w 1753 r. Żadne dzieło tego rodzaju w zbiorach Towarzystwa nie może się jednak równać wartością kolekcjonerską z teką osiemdziesięciu grafik Francisco Goi pt. Los Caprichos w pierwszym wydaniu z 1799 r. Przegląd dokonań europejskiego drukarstwa i rytownictwa dopełnia dzieło Charlesa de Fossé pt. Idees d’un militaire ze słynnej oficyny François-Ambroise Didota. Szczególnym walorem tej publikacji są tablice Louis-Marin Bonnet’a, opracowane w rzadkiej i szlachetniej technice zwanej „sposobem pastelowym”. Na wystawę wybrano też numer pre-feministycznego czasopisma dla kobiet „The Female Spectator” wydawanego w Londynie od lat 40. XVIII w.
Bogactwu ilościowemu wytworów polskiego drukarstwa XVIII stulecia towarzyszy niemal bez wyjątku skromność ich szaty edytorskiej. Pamiętać jednak należy, że wiele z tych publikacji było nośnikiem postępowych, oświeceniowych treści, wobec których na znaczeniu tracą wszelkie niedociągnięcia wydawnicze. Wśród nich poczesne miejsce zajmuje Głos wolny wolność ubezpieczający wiązany ze Stanisławem Leszczyńskim, czy też Powrót posła Juliana Ursyna Niemcewicza. Próbkę ówczesnej publicystyki stanowią Uwagi o związku interessów Polski z interessami politycznemi europejskich mocarstw oraz paszkwil Na Hersztow Targowickich. Inne dzieła, jak Podróż do Turek y Egiptu Jana Potockiego (Warszawa 1789) i Zbiór potrzebnieyszych wiadomości porządkiem alfabetu ułożonych Ignacego Krasickiego (Warszawa 1781), są interesującymi przyczynkami do kultury rodzimych elit intelektualnych. Do najelegantszych rodzimych wydawnictw tamtego czasu należą Sielanki polskie z 1778 r.

Galeria
-
Pozycja 1
Blackwell Elisabeth, Herbarium Blackwellianum emendatum et auctum, t. V., Norimbergae, Typis Christiani de Lavnoy Heredis, 1765 r.
-
Pozycja 2
Recueil de planches, sur les sciences, les arts libéraux, et les arts mechaniques, Cinquieme livraison ou sistieme tome [część V lub tom 6], 295 tables, Livourne, Giuseppe Aubert, 1774 r.
-
Pozycja 3
[Perelle Gabriel] Les delices de Paris et de ses environs, ou Recueil de vues perspectives des plus beaux monumens de Paris, Et des Maisons de plaisance situées aux environs de cette Ville, & en d’autres endroits de la France, Paris, chez Charles-Antoine Jombert, 1753 r.
-
Pozycja 4
Schlichtegroll Friedrich, Choix des principales pierres gravées de la collection qui appartenait autrefois au Baron de Stosch et qui se trouve maintenant dans le cabinet du Roi De Prusse, A Nuremberg, Chés Jean Frédéric Frauenholz, 1798 r.
-
Pozycja 5
Francisco Goya, No hay quien nos desate?, (Czy nikt już nas nie rozłączy?), akwaforta, rycina nr „75” z cyklu Los Caprichos, 1799 r.
Blackwell Elisabeth, Herbarium Blackwellianum emendatum et auctum, t. V., Norimbergae, Typis Christiani de Lavnoy Heredis, 1765 r.
W latach 1737 – 1739 opublikowano w Londynie dwutomowy zielnik pt. A Curious Herbal autorstwa Elisabeth Blackwell. Do dziś praca ta cieszy się sławą wynikającą nie tyle z jej doniosłości naukowej, co sensacyjnych okoliczności powstania. Wiadomo bowiem, że Elisabeth podjęła się opracowania i opublikowania zielnika by spłacić długi męża. Poszukiwała odpowiednich roślin, rysowała je, rytowała płyty i sporządzała opisy, mąż zaś – odbywając karę więzienia – służył konsultacjami z zakresie ziołolecznictwa, w czym pomagała mu profesja lekarza. W latach 1754 – 1773 dzieło Blackwell doczekało się edycji łacińsko-niemieckiej, skorygowanej pod względem merytorycznym przez Christopha J. Trew i opracowanej graficznie przez Nikolausa F. Eisenbergera. Herbarium Blackwellianum opublikowano w pięciu tomach (szósty ukazał się już po śmierci Trewa) zawierających 500 (600) akwafortowych tablic z ręcznie kolorowanymi wizrunkami roślin. Najczęściej opracowano je według schematu: część nadziemna, owoce, kwiaty/kwiatostany, rzadziej też korzeń i nasiona. W zbiorach BTNP znajduje się kompletny egzemplarz V. tomu, w którym oprócz efektownych tablic na bliższą uwagę zasługuje wykaz nazw roślin w różnych językach. Co prawda zabrakło wśród nich polszczyzny, niemniej na końcu tomu zamieszczono rękopiśmienny indeks nazw polskich, ponadto któryś z dawnych właścicieli księgi (sądząc po dukcie pisma, z 2 połowy XVIII – początków XX w.) wykaligrafował nazwy polskie u dołu tablic
Recueil de planches, sur les sciences, les arts libéraux, et les arts mechaniques, Cinquieme livraison ou sistieme tome [część V lub tom 6], 295 tables, Livourne, Giuseppe Aubert, 1774 r.
Encyclopedie où dictionnaire raisonné des sciences, des arts et des métiees Diderota i d’Alemberta było wprost gigantycznym przedsięwzięciem naukowym i wydawniczym ery Oświecenia, odrywającym znaczącą rolę w przemianach kulturowych Europy schyłku XVIII w. Doniosłość tego dzieła francuskich encyklopedystów uzmysławiają liczby: pomiędzy 1751 a 1772 r. wydano 17 tomów tekstu, obejmującego ponad 71 tysięcy haseł oraz 15 tomów plansz graficznych. Ponadto w latach 1776 – 1777 opublikowano Suplement w 4 tomach tekstu i 1 tomie rycin. Ogromne zapotrzebowanie na Encyklopedię odzwierciedliło się w szeregu edycji i przeróbek podejmowanych we Francji i w innych krajach. Jedną z nich była edycja włoska, zrealizowana w latach 1771 – 1775 w toskańskim Livrono przez drukarza i wydawcę Giuseppe Auberta. W zbiorach BTNP znajduje się kilka tomów tej edycji z tablicami graficznymi (sąsiadują z woluminami innych edycji Encyklopedii). W prezentowanym na wystawie foliancie zawierającym część/księgę V (6) z 1774 r. znajduje się 295 dużoformatowych tablic miedziorytniczych, odnoszących się do różnych działów tematycznych. Najobszerniej zilustrowano hasła z zakresu historii naturalnej, a ściślej zoologii i mineralogii. Wśród licznych, rozkładanych tablic przedstawiających formacje geologiczne i ich eksploatację, znalazła się też ilustracja kopalni w Wieliczce. Nadmieńmy, że tomy te znajdowały się na przełomie XVIII i XIX w. w prywatnym księgozbiorze Marii i Benedykta Morykonich (zob. kat. 194), a następnie najprawdopodobniej Kajetana Marykoniego – zasłużonego sekretarza TNP oraz rektora Szkoły Wojewódzkiej Płockiej.
[Perelle Gabriel] Les delices de Paris et de ses environs, ou Recueil de vues perspectives des plus beaux monumens de Paris, Et des Maisons de plaisance situées aux environs de cette Ville, & en d’autres endroits de la France, Paris, chez Charles-Antoine Jombert, 1753 r.
Dzieło to, którego tytuł, zgodnie z duchem epoki, można tłumaczyć jako Rozkosze/cuda lub po prostu Delicje Paryża i jego okolic jest jednym z najokazalszych i najbogaciej ilustrowanych wydawnictw albumowych XVIII stulecia w zbiorach BTNP. Zawiera 210 tablic miedziorytniczych i akwafortowo-miedziorytniczych przedstawiających 224 perspektywiczne widoki paryskich rezydencji, kościołów, ogrodów i rozległych panoram miasta, jak również podparyskich pałaców. Efektowność ujęć i skrupulatność w odtwarzaniu detali architektury oraz przeróżnych aspektów życia elit i prostego ludu czynią z tych plansz nieprzebrane źródło wiedzy o kulturze Francji około połowy XVIII w. Zawdzięczamy to gronu rytowników pod przewodnictwem biegłego wedutysty, Gabriela Pérelle, jego dwóm synom Nicolasowi i Adamowi oraz Jeanowi Marotowi i Izrealowi Silvestre. Kolekcjonerską wartość tego pokaźnego foliantu o wymiarach kart ponad 50 x 30 cm wzmaga świetny stan zachowania. Godne odnotowania jest też pochodzenie księgi z księgozbioru pałacowego w Pawłowicach, należącego niegdyś do wielkopolskiej rodziny Mielżyńskich (potwierdza to stosowna pieczątka). Podczas II wojny światowej i po zakończeniu działań wojennych kolekcja ta uległa zupełnemu rozproszeniu – prezentowany wolumin wpłynął do BTNP w 1986 r. drogą zakupu na rynku antykwarycznym.
Schlichtegroll Friedrich, Choix des principales pierres gravées de la collection qui appartenait autrefois au Baron de Stosch et qui se trouve maintenant dans le cabinet du Roi De Prusse, A Nuremberg, Chés Jean Frédéric Frauenholz, 1798 r.
Ten wielkoformatowy wolumin wiąże się ze słynną postacią osiemnastowiecznej archeologii i kolekcjonerstwa – urodzonym w Kostrzynie nad Odrą, Philippem baronem von Stosch († 1757 r.). Po zwyczajowej wśród młodych arystokratów podróży po Europie osiadł on w Rzymie, a następnie we Florencji, wiążąc się ze środowiskiem kolekcjonersko-antykwarycznym. Stworzył tam imponującą kolekcję około 10. tysięcy antycznych gemm, samodzielnie opracowywanych pod względem naukowym. Po jego śmierci zbiorem tym zainteresował się Johann Joachim Winckelmann, który w 1760 r. opublikował jego katalog. Cztery lata później kolekcję nabył król Fryderyk II Wielki za sumę 30. tysięcy talarów. Z myślą o rozsławieniu tego nabytku Fryderyk Wilhelm II powierzył F. Schlichtegrollowi (znanemu dziś za sprawą pierwszej biografii Mozarta) oraz norymberskiemu wydawcy J. F. Frauenholzowi przygotowanie ekskluzywnego, dwutomowego albumu z wielkoformatowymi planszami prezentującymi wybrane gemmy. Mimo, iż pierwszy tom ukazał się już po śmierci Fryderyka (zmarł w listopadzie 1797 r.) wydawca zdecydował się zamieścić okazałą miedziorytniczą dedykację dla tego monarchy, wysztychowaną w 1791 r. w Paryżu przez Ignaza Sebastiana Klaubera według rysunku Giovanniego Battisty Casanova. Wewnątrz tomu znalazło się 48 plansz miedziorytniczych z wizerunkami gemm przedstawiających bogów z egipskiego i grecko-rzymskiego panteonu, w tym Apisa, Ozyrysa, Saturna, Jupitera, Dianę i wiele innych. Autorzy tych sztychów po mistrzowsku posłużyli się klasycyzującym, pełnym chłodu i dostojeństwa, językiem formalnym, co czyni z tego dzieła wybitny przykład sztuki książki schyłku XVIII w.
Francisco Goya, No hay quien nos desate?, (Czy nikt już nas nie rozłączy?), akwaforta, rycina nr „75” z cyklu Los Caprichos, 1799 r.
Osiemdziesiąt rycin z serii Los Caprichos (Kaprysy) Francisco Goi to prawdziwe perły zbiorów BTNP. Ich wartość kolekcjonerską wzmaga kompletność zestawu oraz pochodzenie z pierwotnego nakładu, którego odbitki wykonał dla Goi na początku 1799 r. prawdopodobnie Rafael Esteve. Do 2 połowy XIX w. jeszcze trzykrotnie wznawiano nakład serii z coraz bardziej wyeksploatowanych matryc, natomiast po ich wzmocnieniu stalą przed 1878 r. trwało to aż do 1937 r. – oodbitki pochodzące z późniejszych nakładów są jednak znacznie gorszej jakości. Warto zatem podkreślić, że paradoksalnie owa pierwsza z serii grafik zrealizowanych przez Goyę okazała się finansową klęską. Z nakładu około trzystu zestawów dzieł, w ciągu czterech lat udało mu się bowiem sprzedać jedynie dwadzieścia siedem. Zmusiło to go zaoferowania kompletu płyt oraz pozostałych 240 egzemplarz Kaprysów królowi Hiszpanii Karolowi IV w zamian za rentę dla syna. W 1852 r. jednym z nabywców kompletnego zestawu rycin został też Józef Feliks Zieliński, Izet-Bey († 1878), będący w latach 1850-1856 na służbie dyplomatycznej w Hiszpani. Po powrocie do kraju zamieszkał u Gustawa Zielińskiego w Skępem, by jeszcze za życia przekazać mu swoją kolekcję bibliofilską, w tym arcydzieła Goi. Do zbiorów płockich trafiły one wraz z resztą spuścizny kolekcjonerskiej Gustawa. Jako jedyny w Polsce komplet dzieł z pierwszego nakładu – niejednokrotnie wypożyczany na prestiżowe wystawy – dobitnie potwierdza ważność zbiorów TNP w panoramie rodzimej kultury.
Kartografia
Eksponowaną pozycję w tym dziale zajmują atlasy geograficzne z XVI-XVIII w., reprezentujące wiele czołowych europejskich oficyn wydawniczych. Niektóre z nich odznaczają się niezwykłą urodą, zawdzięczaną tyleż doskonałości sztycharskiego opracowania co ręcznemu kolorowaniu; inne imponują ogromnymi rozmiarami i oryginalnymi, kunsztownymi oprawami. Jednym z nich jest potężny atlas Gerarda Mercatora w amsterdamskiej edycji z 1607 r. Wprost kolosalnymi rozmiarami wyróżnia się atlas pt. Hydrographie françoise, opublikowany w Paryżu w 1772 r. Niejako na drugim biegunie sytuuje się kieszonkowy Atlas dziecinny z warszawskiej oficyny Grölla (1772). Do efektownych poloniców należą ręcznie sporządzone Mappy Hrabstwa Bialskiego z folwarkami y wsiami do niego należącemi z 1781 r.

Galeria
-
Pozycja 1
Mercator Gerard, Atlas sive cosmographicae meditationes de fabrica mundi et fabricate figuri, Amstelodami, Jodocus Hondius, 1607 r.
-
Pozycja 2
Bellin Jacques Nicolas, Hydrographie françoise. Recueil des cartes marines générales et particulières qui ont éte faites pour le service des vaisseaux du roy, par ordre des Ministres de la marine, depuis 1737, jusqu’en 1765, Paris, l’Imprimerie du Département de la Marine, 1737–1772
-
Pozycja 3
Tzw. sztuczny atlas z map i widoków zawartych w: Cook James, …, Paris Chez Saillantet Nyon Libraires rue Saint-Jean-de-Beauvais Chez Panckoucke Hotel de Thou rue des Pointevins, 1774-1785.
-
Pozycja 4
Szybiński Dominik Gabriel, Atlas dziecinny, czyli nowy sposob do nauczenia dzieci geografii […] zawieraiący dokładnieysze opisanie Polski Litwy tudzież naukę o sferze, Warszawa, Nakładem Michała Grela [Grölla], 1772 r.
-
Pozycja 5
Targoński Leonard, Mappy Hrabstwa Bialskiego z folwarkami y wsiami do niego należącemi Dóbr Jasnie Oświeconego Xięcia JMC Hieronima Radziwiłła, 1781 r.
Mercator Gerard, Atlas sive cosmographicae meditationes de fabrica mundi et fabricate figuri, Amstelodami, Jodocus Hondius, 1607 r.
W grupie „klasycznych” atlasów niderlandzkich z XVI-XVII w., znajdujących się w zbiorach TNP, najokazalej prezentuje się wczesne wydanie Atlasu Gerarda Mercatora i Jodoca Hondiusa z 1607 r. Geneza tej monumentalnej publikacji wiąże się z zamierzeniem wybitnego kartografa i matematyka, jakim był Mercator (†1594), by napisać sześcioczęściową Kosmografię. Miała ona obejmować szerokie spektrum zagadnień, jak początki świata, ruchy ciał niebieskich, opis Ziemi czy dzieje świata. To tytaniczne wyzwanie udało mu się zrealizować tylko częściowo, ale za to spektakularnie. Okazało się bowiem, że wydawane przez niego zbiory map miedziorytniczych przynosiły zyski komercyjne. Toteż w latach 80. XVI w. Merkator wydał cztery tomy z mapami wybranych krajów europejskich. Przedsięwzięcie to było kontynuowane po jego śmierci przez jego syna Rumolda (†1599), który w 1594 r. podjął się opublikowania rozszerzonego atlasu z mapami świata. W rok później ukazał się tom zawierający wszystkie dotąd wydane mapy Merkatora. Otwierał go charakterystyczny frontyspis z architektonicznym obramieniem wizerunku króla Atlasa Mauretańskiego (często mylonego z mitycznym Atlasem). Od niego oraz widniejącego poniżej napisu tytułowego przyjęła się z czasem nazwa „atlas” na wszystkie tego rodzaju wspólnie oprawione zbiory map. „Nowe życie” płyt miedziorytniczych z tymi mapami zaczęło się po śmierci Rumolda, wraz z ich zakupem przez wydawcę i kartografa, Jodoca Hondiusa Starszego (†1612). Ich zestaw wzbogacony autorskimi mapami Hondiusa posłużył w 1606 r. do opublikowania nowego atlasu, po którym w następnych latach pojawiały się jego kolejne edycje z kompilacjami map. Do jednego z takich wydań należy wolumin płocki. Mimo sfatygowania karty z frontyspisem, podwójnego portretu Mercatora i Hondiusa, oraz części kart z drukowanym tekstem, księga to po dziś dzień zachwyca kunsztem sztychowanych tablic i wyrazistością barw, jakimi je pokolorowano w epoce.
Bellin Jacques Nicolas, Hydrographie françoise. Recueil des cartes marines générales et particulières qui ont éte faites pour le service des vaisseaux du roy, par ordre des Ministres de la marine, depuis 1737, jusqu'en 1765, Paris, l'Imprimerie du Département de la Marine, 1737–1772
Hydrografia francuska Jacquesa Nicolasa Bellina (†1772) uznawana jest powszechnie za szczytowe osiągnięcie europejskiej kartografii morskiej XVIII w, a jednocześnie za najdonioślejsze dokonanie tego „głównego kartografa [francuskiego] Ministerstwa Marynarki Wojennej” i „oficjalnego hydrografa Ludwika XV”. Dzięki dostępowi do danych dostarczanych przez francuskich żeglarzy cywilnych i wojskowych Bellin stworzył w ciągu trzydziestu pięciu lat zbiór ogólnych i szczegółowych map morskich, przeznaczonych do użytku na statkach i okrętach królewskich. Mapy te odznaczają się zarówno precyzją opracowania kartograficznego, jak też wprost imponującymi rozmiarami 65 x 100 cm. Wraz z miedziorytniczym frontyspisem i bogatymi kartuszami mieszczącymi legendy, atlas ten stanowi również arcydzieło francuskiego sztycharstwa. Tym, co potęguje wartość kolekcjonerską egzemplarza atlasu znajdującego się w BTNP jest skórzana oprawa z marmoryzowanym licem i charakterystycznym medalionem zawierającym napis „MARINE DE LA RÉPUBLIQUE FRANÇAISE”. Dowodzi on, że oprawę wykonano po 1797 r. w paryskim warsztacie Petit’a, wyspecjalizowanego w pracach introligatorskich dla francuskiego Ministerstwa Marynarki Wojennej.
Prawdopodobnie tzw. sztuczny atlas z map i widoków zawartych w: Cook James, a) Relation des voyages entrepris pour faire des découvertes dans l'hémisphère méridional, b) Voyage dans l'hémisphère austral et autour du monde, fait en 1772-1775, oraz c) Troisième voyage de Cook, ou voyage à l'océan Pacifique exécuté en 1777-1780, Paris Chez Saillant et Nyon Libraires rue Saint-Jean-de-Beauvais Chez Panckoucke Hôtel de Thou rue des Poitevins, 1774-1785
Ten niewielki tom kryje w sobie bogaty zbiór map (nierzadko parokrotnie rozkładanych), pejzaży, przeróżnych scen o charakterze etnograficznym i historycznym, oraz graficznych studiów ludzkich twarzy, strojów i obiektów kultury materialnej z obszarów Australii i Oceanii. Najprawdopodobniej tworzą one rodzaj tzw. sztucznego atlasu, na który składają się ryciny wypreparowane z kilku tomów relacji o ekspedycji Jamesa Cooka (†1779) wzdłuż wybrzeży Nowej Zelandii, Australii i innych wysp Oceanii. Francuskojęzyczna edycja tego monumentalnego dzieła, opublikowana w formacie quarto w latach 1774 – 1785, liczyła w sumie 12 tomów. Jej popularność sprawiła, że równocześnie wydano edycję w formacie octavo. Ciekawostką jest, że na szyldziku oryginalnej oprawy z epoki umieszczono francuskojęzyczny napis „ATLAS DE BANKS”, odnoszący się do Josepha Banksa – uczestnika wypraw, którego relacje niesprawiedliwie przyćmiewały osiągnięcia Cooka. Na przełomie XVIII i XIX w. właścicieli tej księgi byli Maria i Benedykt Morykoni, co potwierdza charakterystyczny ekslibris (zob. kat. 194) oraz wpis własnościowy „Bibliotheque de Towiany”, z których oba widnieją na przedniej wyklejce.
Szybiński Dominik Gabriel, Atlas dziecinny, czyli nowy sposob do nauczenia dzieci geografii […] zawieraiący dokładnieysze opisanie Polski Litwy tudzież naukę o sferze, Warszawa, Nakładem Michała Grela [Grölla], 1772 r.
W latach 30. XVIII w. do programów szkolnych w Polsce zaczęto wprowadzać geografię. Wśród zalecanych podręczników znalazły się także tłumaczenia z języka francuskiego, w tym popularny Atlas dziecinny, przeregadowany przez nauczyciela w szkołach pijarskich, Dominika Szybińskiego (†1799). Koncepcję dydaktyczną tej książki oparto na zabawie polegającej w pierwszej kolejności na prezentacji mapek „bez napisow gdzie Królestwa, Prowincye, miasta, rzeki, gory etc. samemi tylko znaczkami ponotowane są”. Zmuszało to dziatwę do kojarzenia zakreślonych granic i numerów z określonymi nazwami geograficznymi. Ich objaśnienie znajdowało się w tekście, opartym z kolei na formule pytań i odpowiedzi dotyczących krajów Europy i świata (z rozbudowaną częścią na temat Rzeczypospolitej). Autor tłumaczenia zauważył w Przedmowie, iż „ta Książęczka będzie dla nich [tj. dziecięcych użytkowników] arcy wygodna, bo ią przy sobie maiąc, mogą się obeyść bez dużych Atlasów”. Mimo podręcznikowego charakteru i małych rozmiarów tej publikacji, jej płocki egzemplarz zachował się w niemal doskonałym stanie – z kompletem ręcznie kolorowanych map, sztychowanym frontyspisem i skórzaną, marmoryzowaną oprawą z epoki. Nie licząc pieczątki i sygnatury BTNP, jest też „czysty” tzn. wyzbyty innych pieczątek oraz wszelkiego rodzaju wpisów, które jakże często szpecą dawne księgi, brudząc papier i zacierając kompozycje typograficzne.
Targoński Leonard, Mappy Hrabstwa Bialskiego z folwarkami y wsiami do niego należącemi Dóbr Jasnie Oświeconego Xięcia JMC Hieronima Radziwiłła, 1781 r.
Za wykładnię wartości historycznej tego artefaktu niech służy pogląd, że „atlas ten jest uważany za najbogatszy w treść i najdoskonalszy technicznie spośród wszystkich polskich map i planów majątkowych z drugiej połowy XVIII wieku” (Bartoszewicz 1997). W istocie trudno w rodzimych, tak strasznie przetrzebionych, zbiorach o równie piękne i okazałe polonicum kartograficzne, w skład którego wchodzi 50 dużoformatowych map, nie licząc okazałej karty tytułowej i „Regestru”. Dzieła te własnoręcznie wyrysował i pokolorował Leonard Targoński, komornik ziemi łomżyńskiej i geometra królewski, tworząc bezcenne źródło informacji geograficznych i historycznych o mieście Biała, tamtejszym – nieistniejącym już – zamku i zamkowym folwarku, oraz rozległych przyległościach. Wszystkie z map odznaczają się szczegółowością w odwzorowaniu budowli miejskich, sieci dróg, cieków wodnych, a nawet zadrzewień i przydrożnych alei drzew, do czego dodać należy niemałą wartość artystyczną kartuszy legend – ozdobionych m.in. okazałymi panopliami i herbami Radziwiłłowskimi. Niemal wszystkie plansze są oznaczone datą roczną i miesięczną; co prawda na stronie tytułowej widnieje rok „1781”, jednak poszczególne mapy sporządzone były na przestrzeni kilku lat – od 1777 do 1782 r. Najpóźniejszą z nich jest mapa generalna hrabstwa, sporządzona w skali 1 : 93.000 i z racji swej precyzji uznawana za badawczo najcenniejszą. Niemniej i pozostałe mapy wywołać mogą szczere zachwyty nad ich urodą, dając jednocześnie szansę „wkroczenia” w barwne, dawno już nieistniejące, krajobrazy.
Oprawy książkowe
Na wystawę wybrano 20 dzieł introligatorskich o wysokich walorach historycznych i artystycznych, umożliwiających prześledzenie historii tej dziedziny rzemiosła w Polsce i Europie. Epokę późnogotycką reprezentuje m.in. świetnie zachowana „oprawa kobergerowska”, wykonana w Norymberdze. Na grunt późnośredniowiecznego Krakowa przenosi dzieło Introligatora z Banderolą „maria hilf”, natomiast do renesansowej Italii – anonimowa oprawa wykonana po 1510 r. Inne dzieła przynależą do renesansu środkowoeuropejskiego, co objawia się dominacją tzw. dekoracji radełkowej. Wyrazem orientalnych wpływów jest polska oprawa ze schyłku XVI w., stylowi manierystycznemu podlega zaś oprawa czeska z 1610 r. Szlachetną, jedwabną i aksamitną, materią obleczenia wyróżniają się dwie oprawy z XVII w. Natomiast barokowym rozmachem zachwyca „oprawa wachlarzowa” wykonana prawdopodobnie w Paryżu. Przejawem adaptacji francuskich wzorców jest niemiecka oprawa z końca XVII lub początku XVIII w. Erę rokoka w introligatorstwie reprezentują dwie oprawy à dentelle. Kilka opraw ma skórzane obleczenie pokryte efektowną marmoryzacją, różniącą się kształtem i barwą plam. Trzy ostatnie dzieła ze schyłku XVIII stulecia przynależą już do klasycyzmu. Na jednym z nich świadczy o tym ornament wzorowany na fryzach świątyń greckich oraz tzw. meander. Przegląd ten zamyka oprawa druku powstałego pod patronatem króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, co upamiętnia jego herb na okładzinie.

Galeria
-
Pozycja 1
Introligator anonimowy z kręgu Antona Kobergera (tzw. Böhmischer Meister/Ornamentale Blüte), Norymberga, 1486 r. lub krótko po 1486 r.
-
Pozycja 2
Introligator anonimowy, prawdopodobnie Wrocław, lata 80. XVI w.
-
Pozycja 3
Introligator anonimowy, Poznań, 1547 r.
-
Pozycja 4
Introligator anonimowy, Francja, 2. ćwierć XVII w.
-
Pozycja 5
Jan Kilemann, Warszawa, 1786 r.
Introligator anonimowy z kręgu Antona Kobergera (tzw. Böhmischer Meister/Ornamentale Blüte), Norymberga, 1486 r. lub krótko po 1486 r.
Działająca od 1470 do 1504 r. norymberska firma Antona Kobergera (zob. kat. 30, 33) podejmowała się nie tylko licznych przedsięwzięć wydawniczych i księgarskich. Z myślą o koncentracji zysków Koberger angażował również wykwalifikowanych iluminatorów i introligatorów, których zadaniem była dekoracja malarska i oprawa druków wychodzących spod pras jego firmy. Celem ograniczenia nakładu pracy a jednocześnie zapewnienia oprawom efektownego wyglądu, dokonano standaryzacji materiałów, techniki wykonania a przede wszystkim dekoracji okładzin i grzbietów. W rezultacie dzieła powstałe w warsztatach kooperantów Kobergera odznaczają się licznymi wspólnymi cechami, jak fazowane deski, obleczenia ze skóry wołowej lub świńskiej, mosiężne okucia i zapięcia oraz kompozycje ramowe dekoracji, w których posługiwano się określonym zasobem motywów i ornamentów. Do najbardziej typowych należy tzw. wzór owocu granatu ukazywany w zwierciadłach za pomocą tłoków lub specjalnych klocków, różne odmiany rozet, czy też motywy arbor vitae (drzewa życia) i gryfa w rombie. Równie charakterystyczne są minuskułowe napisy informujące o zawartości oprawionego druku, wyciskane z tłoków bądź specjalnie opracowanych klocków. Rozpowszechnienie ksiąg w oprawach wykonanych wedle ujednoliconych wzorców doprowadziło do ugruntowania się w kręgu niemieckim i w krajach znajdujących się pod wpływem niemieckiego rzemiosła (np. Królestwo Polskie) „stylu kobergerowskiego”. Był on naśladowany i przekształcany w niezliczonych introligatorniach aż po drugą ćwierć XVI w.
Introligator anonimowy, prawdopodobnie Wrocław, lata 80. XVI w.
Prezentowane dzieło stanowi klasyczny przykład tzw. stylu wittenberskiego, rozpowszechnionego około połowy XVI w. za sprawą opraw z introligatorni wittenberskich i lipskich, kooperujących z tamtejszymi, prężnymi oficynami luterańskimi. Do charakterystycznych cech takich wyrobów należy solidność budowy i zastosowanych materiałów (biała świńska skóra na deskach bukowych), jak również dekoracja zdominowana przez radełkowania z ornamentami oraz wizerunkami i scenami religijnymi. Tworzą one ramy wokół centralnej plakiety, przeważnie ukazującej motywy religijne bądź personifikacje, ale też portrety Lutra i Melanchtona. Wzorce te szybko przeniknęły do innych ośrodków protestanckich z Toruniem, Gdańskiem, Królewcem i Wrocławiem włącznie. Za wykonaniem oprawy w którymś z warsztatów wrocławskich przemawia notatka z sierpnia 1587 r., znajdująca się na przedniej wyklejce. Początkowo księga znajdowała się w bliżej nieokreślonej bibliotece szkolnej bądź klasztornej, na co wskazuje żelazny łańcuch mocowany jednym końcem do okładziny a drugim do specjalnego pulpitu, co miało zapobiegać kradzieży lub przemieszczaniu woluminu. Fakt ten dowodzi, że chociaż libri catenati (księgi łańcuchowe) były charakterystyczne dla ery gotyckiej, to aż do XVII w. taki sposób przechowywania i udostępniania ksiąg praktykowano jeszcze w niektórych bibliotekach instytucjonalnych.
Introligator anonimowy, Poznań, 1547 r.
Na lata trzydzieste-czterdzieste XVI w. przypada rozpowszechnienie się w polskich ośrodkach introligatorstwa, jak Kraków i Poznań, dekoracji renesansowej w typie niemieckim. Objawiało się to m.in. predylekcją do kompozycji ramowych, tworzonych radełkami z wizerunkami świętych postaci, ze scenami biblijnymi, personifikacjami cnót czy też medalionami all’antica wzbogaconymi arabeską. Specyficznie polską praktyką było zaś ozdabianie opraw radełkami z portretami członków rodziny królewskiej Jagiellonów. Na tle różnych odmian tzw. radełek jagiellońskich wyróżnia się to, które od lat czterdziestych do sześćdziesiątych XVI w. stosował anonimowy mistrz poznański: ukazuje ono starannie opracowane medaliony o formach medalierskich i numizmatycznych, w których uwieczniono nie tylko obu ostatnich królów z dynastii jagiellońskiej, ale też papieża Pawła III oraz władców z domu habsburskiego. Dobór postaci do owej „galerii portretów” wyrażał różnorakie treści propagandowe, związane z prohabsburską, prokatolicką i antyturecką orientacją polityczną części ówczesnej szlachty polskiej.
Introligator anonimowy, Francja, 2. ćwierć XVII w.
Powszechna w Europie przełomu XVI i XVII w. moda na wyroby koronkarskie doprowadziła do wytworzenia się charakterystycznego typu dekoracji introligatorskiej, zwanego wachlarzowym (franc. l’ęventail reliures). Jego prawdopodobną ojczyzną jest Hiszpania, skąd w pierwszych dekadach XVII w. przeniknął on do Francji oraz Italii. W tej ostatniej zyskał szczególną popularność, stymulowaną rzymskimi oprawami druków dla zagranicznych dygnitarzy tudzież bolońskimi i padewskimi oprawami dyplomów uniwersyteckich. Na przestrzeni ponad stu lat rozwoju tej dekoracji wytworzyło się wiele odmian formy wachlarza oraz tworzonych przez niego kompozycji, w których pojedyncze lub zwielokrotnione wachlarze łączono ze zdobieniami w typie pointillé,. Do klasycznych i typologicznie wczesnych przykładów dzieł z kręgu romańskiego – jak prezentowany artefakt ze zbiorów BTNP – zaliczają się oprawy z wachlarzową rozetą w centrum zwierciadła i ćwierćkolistymi wachlarzami w jego narożach, czemu towarzyszą bogate ramki ornamentalne.
Jan Kilemann, Warszawa, 1786 r.
Charakterystyczną praktyką, jaka towarzyszyła wydawaniu niektórych druków sfinansowanych przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, było oprawianie większych partii ich egzemplarzy (a niewykluczone, że całych nakładów) przez warszawskich introligatorów: Jana C. Stichela i Jana Kilemanna (zob. kat. 169). Wiadomo, iż obaj pełnili funkcję nadwornych introligatorów królewskich, zaś Kilemann w latach 1774 – 1794 był także kontraktowym introligatorem stołecznej Biblioteki Korpusu Kadetów. Realizowane przez nich zlecenia królewskie – w tym oprawy prywatnych ksiąg władcy oraz pudła na kolekcję rycin – odznaczały się bardzo dobrym poziomem wykonawczym, idącym w parze z podległością aktualnym prądom w zdobnictwie introligatorskim oraz stosowaniem m.in. modnych, jasnobrązowych skór cielęcych o delikatnym licu. Wyróżnikiem takich opraw jest złocony herb królewski wyciśnięty na okładzinach. W potocznej opinii, podtrzymywanej zwłaszcza w kręgach antykwarskich, są to superekslibrisy samego władcy, co sygnalizowałoby ich niegdysiejsze znajdowanie się w królewskim, prywatnym księgozbiorze. W rzeczywistości zaś są to tzw. superekslibrisy nakładowe, oznaczające królewską partycypację w kosztach wydania tych publikacji. Warto nadmienić, że w zbiorach BTNP znajduje się jeszcze jeden egzemplarz książki z identycznym herbem Stanisławowskim na oprawie – chroni on Regulamen służby obozowey w wydaniu z 1775 r.
Proweniencje
Najstarszym, prezentowanym na wystawie, znakiem własnościowym księgi jest anonimowy superekslibris w formie pieczęci, wyciśnięty na gotyckiej oprawie inkunabułu z 1480 r. O kilkadziesiąt lat późniejsze są superekslibrisy herbowe króla Zygmunta Augusta oraz wybitnego bibliofila, Jana Łaskiego młodszego. Jedynym księgoznakiem z XVII stulecia jest skromny superekslibris napisowy z 1671 r. Liczne i cenne przykłady znaków własnościowych pochodzą zaś z następnego stulecia: należą do nich zwłaszcza graficzne ekslibrisy, które wklejono na wewnętrzną stronę okładzin. Takim jest np. miedziorytniczy ekslibris Józefa Sapiehy, Jana Fryderyka Sapiehy, biskupa kamienieckiego Mikołaja Dembowskiego oraz Józefa Andrzeja Załuskiego. O ostatniej indywidualności rodzimej kultury przypomina parę druków, których strony tytułowe oznaczono pieczątką „I. A. ZALVSKI”. W kategorii zaluscianów mieści się też drukowany katalog Biblioteki Załuskich z 1752 r., który na stronie tytułowej ma kaligraficzny wpis donacyjny dla biskupa warmińskiego Adama Stanisława Grabowskiego. Dwa inne ekslibrisy przywołują niegdyś potężny księgozbiór magnacki Radziwiłłów w Nieświeżu.
Interesujące przykłady księgoznaków wiążą się też z osiemnastowiecznymi bibliofilami spoza Rzeczypospolitej, jak np. rokokowy ekslibris Wrocławianina, Hieronymusa Scholtza. Do charakterystycznej kategorii ekslibrisów z widokami wnętrz bibliotecznych należy księgoznak Zachariasa Conrada Uffenbacha. Odosobnionym oznaczeniem własności księgi jest pieczątka lakowa dyplomaty z kręgu Stanisława Augusta Poniatowskiego, Scipiona Piattoli’ego. Epokę klasycyzmu reprezentuje m.in. nieznany z literatury ekslibris Marii i Benedykta Morykonich, ukazujący damę odpoczywającą pod drzewem i trzymającą tablicę z napisem.

Galeria
-
Pozycja 1
Superekslibris nieokreślonego szlachcica lub mieszczanina, Niemcy?, Polska?, koniec XV w.
-
Pozycja 2
Superekslibris herbowy i napisowy króla Zygmunta Augusta, Kraków, 1547 r.
-
Pozycja 3
Pieczątka i odręczne oznaczenie stopnia rzadkości księgi przez Józefa Andrzeja Załuskiego, lata 40. XVIII w. – przed 1767 r.
-
Pozycja 4
Pieczęć lakowa i zapiska własnościowa Scipiona (Urbana) Piattoli, prawdopodobnie Messa, Corregio lub Florencja, 1769 r.
Superekslibris nieokreślonego szlachcica lub mieszczanina, Niemcy?, Polska?, koniec XV w.
Najstarszy superekslibris w zbiorach BTNP widnieje na gotyckiej oprawie inkunabułu i ma charakterystyczną, miniaturową formę herbowej pieczęci sygnetowej. Przypuszczalnie został on wyciśnięty specjalnym tłokiem introligatorskim, możliwe jednak, że dokonano tego za pomocą odpowiednio podgrzanego stempla pieczętnego, udostępnionego introligatorowi przez właściciela księgi. Dość przypadkowe rozmieszczenie wizerunków herbu (pod różnym kątem trzykrotnie w lewym i jednokrotnie w prawym, pustym pasie dekoracji okładziny) świadczyć może o ich wtórności względem reszty kompozycji. Pod względem typologicznym tego rodzaju quasi-pieczętarskie superekslibrisy lokują się u początków tradycji oznaczania własności ksiąg na oprawach. Ich forma i rozmieszczenie na okładzinach są pokrewne sygnaturom z gmerkami, jakimi posługiwali się późnośredniowieczni introligatorzy. Warto nadmienić, że w Bibliotece Diecezjalnej w Płocku znajduje się późnogotycka oprawa archiwaliów z lat 30. XVI w., oznaczona wielokrotnie podobnym superekslibrisem. Należał on do oficjała generalnego i kanonika płockiego Jana Wityńskiego herbu Jastrzębiec, co wskazuje na znajomość takiego sposobu oznaczania ksiąg wśród lokalnych elit pierwszej połowy XVI w.
Superekslibris herbowy i napisowy króla Zygmunta Augusta, Kraków, 1547 r.
Do niewątpliwie najcenniejszych „księgoznaków” w zasobach BTNP należą te, które widnieją na jednej z dwóch opraw woluminów z kolekcji króla Zygmunta Augusta. Wprawdzie ów władca-kolekcjoner szczególną estymą darzył wyroby złotnicze i biżuteryjne, niemniej pomiędzy latami 40. a 60. XVI stulecia zgromadził około cztery tysiące druków i rękopisów, oprawianych w paru introligatorniach Krakowa i Wilna. Pod względem dekoracji dzieła te stanowią standardowe wyroby rzemieślnicze, nieodbiegające od opraw wykonywanych dla pomniejszych – szlacheckich, kościelnych czy mieszczańskich – bibliofilów. Ich wyróżnikiem jest zaś kilka odmian i wariantów superekslibrisu z herbami Korony i Litwy (ukazywanego na górnej okładzinie) oraz napisowego w formie quasi-epigraficznej, złoconej inskrypcji w prostokątnym zwierciadle dolnej okładziny. Swą treścią przywołuje ona jedną z ostatnich myśli Cycerona, wedle której pozostawiał po sobie „pomniki” żywota w postaci ksiąg. Po polsko-litewskim władcy pozostało do dziś ponad tysiąc „monumentów”, rozsianych po bibliotekach Polski, Rosji, Szwecji i wielu innych krajów. Warto wspomnieć, że pojedyncze – wcześniej nie znane – księgi Zygmuntowskie pojawiają się też na rynku antykwarycznym. Inne wciąż odkrywane są w zbiorach instytucjonalnych, zwłaszcza w książnicach Rosji.
Pieczątka i odręczne oznaczenie stopnia rzadkości księgi przez Józefa Andrzeja Załuskiego, lata 40. XVIII w. – przed 1767 r.
Bibliofilska pasja, spore możliwości finansowe czy też wstęp do rozlicznych librarii kościelnych i klasztornych sprawiły, że bp Józef Andrzej Załuski – wspierany przez brata, bpa Andrzeja Stanisława – pozyskiwał do planowanej „Biblioteki Rzeczypospolitej – Załuskich zwaną” ogromną liczbę ksiąg. Celem wyodrębnienia wśród nich dzieł o zróżnicowanej wartości, na stronie tytułowej każdego nabytku zapisywał różną liczbę gwiazdek (im więcej tym cenniejszy wolumin) i opatrywał krótkimi komentarzami (np. „Rarissimus”), przeważnie dodając odcisk pieczątki z inicjałami imion i nazwiskiem (używano ją także do złoconych superekslibrisów na grzbietach opraw). Po wcieleniu takich woluminów do rodowej książnicy okazywało się, że wymierny procent stanowią dublety – nierzadko zwielokrotnione. Przeznaczano je na biskupie podarki, wypożyczenia wysyłkowe, wymianę biblioteczną oraz sprzedaż, dzięki której czasami pozyskiwano środki na funkcjonowanie książnicy. Tym sposobem wiele ksiąg ze znakami własnościowymi Załuskiego trafiła do innych bibliotek i prywatnych księgozbiorów. Innymi przyczynami „wypłynięcia” woluminów poza mury Biblioteki były zwykłe przywłaszczenia i kradzieże, stanowiące – jak wskazują archiwalia – utrapienie tej instytucji, zwłaszcza po śmierci Józefa Andrzeja w 1774 r. Przyznać jednak trzeba, że w owej nagannej praktyce dostrzegalny jest dziś pozytywny aspekt: wskutek niej setki, jeśli nie tysiące, zaluscianów uniknęły tragicznego, wojennego losu większości ksiąg z tej książnicy, które po pobycie w Rosji znalazły się w Bibliotece Narodowej w Warszawie.
Pieczęć lakowa i zapiska własnościowa Scipiona (Urbana) Piattoli, prawdopodobnie Messa, Corregio lub Florencja, 1769 r.
Scipione Piattoli († 1809), w młodzieńczych latach pijar, później akademik, mason, a przede wszystkim dyplomata na służbie polskiej i rosyjskiej, autor celnych opinii o elitach Rzeczypospolitej, aktywnie uczestniczący w rozgrywkach politycznych ostatnich lat jej niepodległości i początków zaborów – był niewątpliwie jedną z barwniejszych postaci czasów Stanisławowskich. W latach 70. XVIII w. nawiązał w Italii kontakt z Potockimi, co zaowocowało jego przyjazdem do Warszawy. Wiadomo, że zabrał wówczas ze sobą księgi, które „stanowiły cały jego majątek”. Najprawdopodobniej jedną z nich był wolumin prezentowany na wystawie: Piattoli oznaczył go w dwójnasób: wpisem własnościowym (w którym podał swe imię zakonne – „Urban”) oraz pieczątką lakową z godłem pijarów. Jakie były jej losy zanim trafiła do Płocka? Nie wiadomo. Faktem jest, że przynajmniej część swego księgozbioru Piattoli podarował królowi Stanisławowi Augustowi, zaś po śmierci pozostałe księgi nabyła księżna kurlandzka, Dorota. Warto dodać, że praktyka oznaczania ksiąg pieczęciami lakowymi lub opłatkowymi nie była obca dawnym bibliofilom: w ten prosty sposób dobitnie podkreślali oni prawo własności do oznaczonego woluminu.
Ekslibris Marii i Benedykta Morykoni oraz pieczątka własnościowa Marii Morykoni, Warszawa?, koniec XVIII w.
Penetrując zasoby BTBP co rusz natrafia się na druki oznaczone miniaturowym ekslibrisem o klasycystycznej formie biletu wizytowego odbitego na kartoniku. Są one pamiątkami po księgozbiorze Marii i Benedykta Morykoni, z których ten drugi zapisał się w dziejach m.in. jako szambelan króla Stanisława Augusta oraz kawaler Orderu Orła Białego. Ekslibris małżonków jest praktycznie nieznany w literaturze fachowej, co sygnalizuje jego niezwykłą rzadkość i zachowanie się wyłącznie w zbiorach płockich. Jednocześnie wykazuje wprost zadziwiające podobieństwo do ekslibrisu Józefiny i Michała Grabowskich, wykonanego około 1790 r. przez Karola Michała Grölla. Wynika z tego, iż któryś z księgoznaków stanowił wzorzec dla drugiego dzieła. Zostawiając szczegółową analizę tej kwestii na inną okazję, warto zauważyć, że asumptem do sporządzenia dwóch niemal identycznych, małżeńskich ekslibrisów najpewniej były koligacje rodzinne. Okazuje się bowiem, że Maria Morykoni i Józefina Grabowska były córkami Michała Kazimierza Radziwiłła „Rybeńki”. Tym samym, jedna z sióstr mogła nie tylko pożyczać drugiej swe książki oznaczone ekslibrisem, ale też zachęcić ją do zamówienia analogicznego dzieła u tego samego artysty. Szczegóły formalno-techniczne obu rycin zdają się to potwierdzać.
Plocciana
Trudno wyobrazić sobie, ażeby na płockiej wystawie miało zabraknąć przynajmniej paru artefaktów związanych z tym miastem. Toteż na ekspozycję wybrano kilka obiektów wysokiej rangi historycznej, przywołujących ważne postaci, instytucje oraz wydarzenia w dziejach miasta. Najstarszym z nich jest wolumin w renesansowej oprawie z superekslibrisem Jakuba Uchańskiego jako dziekana katedralnego płockiego. Na innej oprawie, oznaczonej datą „1568”, widnieje herb Płocka. Sylwetkę biskupa płockiego Piotra Myszkowskiego przywołuje dokument z 1571 r. Epokę kontrreformacji reprezentuje okazały druk antwerpski z 1643 r., zawierający pisma biskupa płockiego, Stanisława Łubieńskiego. Ostatnim ploccianum jest dokument pergaminowy, jaki w 1786 r. wystawił król Stanisław August Poniatowski celem potwierdzenia praw cechowych dla tego miasta.

Galeria
-
Pozycja 1
Oprawa z superekslibrisem biskupa Jakuba Uchańskiego. Prawdopodobnie 1561 lub 1562 r.
-
Pozycja 2
Oprawa z quasi-superekslibrisowym herbem Płocka 1568 r.
-
Pozycja 3
Piotr Myszkowski, biskup płocki oddaje dziekanowi pułtuskiemu część biskupiego folwarku za dwa ogrody w Pułtusku, 1571 r.
-
Pozycja 4
Łubieński Stanisław, Opera Posthuma, historica, historo-politica, variique discursus, epistolae, et aliquot orationes, Antverpiae, Apud Ioannem Meursium, 1643 r.
-
Pozycja 5
Król Stanisław August Poniatowski potwierdza prawa Cechu Wielkiego miasta Płocka, 2 marca 1786 r.
Oprawa z superekslibrisem biskupa Jakuba Uchańskiego
Ten dostojny wolumin w renesansowej oprawie przywołuje sylwetkę jednej z najbardziej prominentnych osobistości polskich XVI stulecia związanych z ziemią płocką – Jakuba Uchańskiego († 1581). Początki jego kariery wiązały się z przychylnością Zygmunta Starego i królowej Bony, a jednocześnie zbliżały ku Płockowi i okolicom: w styczniu 1540 r. otrzymał probostwo w Wielkolesie w powiecie lipnowskim, zaś w 1544 r. stanowisko dziekana płockiego (co potwierdzają źródła archiwalne – w najnowszych tekstach pojawia się błędna data 1548 r.). Po połowie XVI w. objął biskupstwo chełmskie, a w 1561 włocławskie, by ostatecznie w 1562 r. zostać arcybiskupem gnieźnieńskim i prymasem. Uchański zapisał się chwalebnie w dziejach tolerancji wyznaniowej w Polsce jako orędownik porozumienia z protestantami (co nawiasem mówiąc przysporzyło mu kłopotów z nominacjami biskupimi ze strony papieża). Był też zaangażowany w reformę Kościoła katolickiego, a nawet utworzenie Kościoła narodowego. Stosunkowo liczne księgi, jakie rozproszone są po bibliotekach państwowych i kościelnych sygnalizują, że Uchański był też bibliofilem oznaczającym swe nabytki kilkoma odmianami i wariantami superekslibrisów. Księgoznak widniejący na tomie ze zbiorów BTNP powstał hipotetycznie w 1561 lub 1562 r., gdy dostojnik kierował diecezją włocławską. Zdają się to sygnalizować sygle „E P”, które można by rozwinąć jako „Episcopus Pomeranie”. Przeciw takiej interpretacji przemawia jednak brak członu „Vladislaviensis et …”, który zgodnie z formułą przyjętą już w średniowieczu i stosowaną po wiek osiemnasty, winien się znajdować na pierwszym miejscu. Niestety w rozstrzygnięciu tej kwestii nie pomaga data wydrukowania księgi oraz cechy formalno-stylowe oprawy.
Oprawa z quasi-superekslibrisowym herbem Płocka
Na XVI stulecie przypada spopularyzowanie praktyki oznaczania opraw miejskich ksiąg urzędowych herbami tychże miast. Przykładem tego zjawiska jest zabytek ze zbiorów BTNP, na którym wyeksponowano herb Płocka oraz datę „1568”. Wprawdzie nie zachował się blok chroniony przez oprawę, jednak o tym że była to księga regestrów miejskich poświadcza napis wyciśnięty na górnej okładzinie. Wykonawca oprawy najprawdopodobniej rekrutował się ze środowiska lokalnych rzemieślników. Na taką możliwość wskazują – co prawda skąpe –przesłanki archiwalne i informacje z literatury fachowej. Wedle nich w 2. połowie XVI w. działali w Płocku przynajmniej dwaj introligatorzy: Jan i jego syn Stanisław zwany Oborczykiem. Tym samym niejako oczywiste z finansowo-organizacyjnych, jak i patriotycznych, powodów było zlecenie tych prac przez instytucję miejską introligatorom działającym w tym samym mieście.
Piotr Myszkowski, biskup płocki oddaje dziekanowi pułtuskiemu część biskupiego folwarku za dwa ogrody w Pułtusku, 1571 r.
Piotr Myszkowski (†1591), biskup płocki (1567-1577) i krakowski (1577-1591) był jedną z najświatlejszych osobistości kościoła katolickiego w Rzeczypospolitej XVI stulecia. Student uniwersytetu padewskiego, ukształtowany na dworze luminarza polskiego humanizmu, biskupa krakowskiego Piotra Tomickiego, wykazywał zamiłowania literacko-naukowe, budzące uznanie stołecznych elit intelektualnych. Zaprzyjaźniony z włoskim humanistą i wydawcą, Piotrem Manucjuszem (synem słynnego Aldusa; zob. kat. 41-42), udzielał protekcji m.in. Janowi Kochanowskiemu, który odwdzięczał się hierarsze pochwałami na kartach Satyr, Muzy i Psałterza Dawidowego. Biskupstwo płockie traktował jako etap przejściowy w zabiegach o stolec biskupi w Krakowie, toteż sporadycznie zajmował się tutejszymi sprawami. Mimo tego zasłużył się choćby troską o podniesienie poziomu nauczania w płockiej szkole katedralnej, zamierzał też przenieść z Pułtuska do Płocka kolegium jezuickie. Wątek pułtuski pojawia się też w prezentowanym dokumencie – usankcjonowano w nim akt zamiany folwarcznego gruntu należącego do Myszkowskiego na ogrody dziekana pułtuskiego. Prawdopodobnie miało to związek z powziętą przez Myszkowskiego renesansową przebudową zamku biskupiego w Pułtusku, której towarzyszyło założenie ogrodów zamkowych z drogocennymi, egzotycznymi drzewami i krzewami. Wysoką wartość historyczną i kolekcjonerską dokument ten zawdzięcza również pieczęci biskupiej, ukazującej rollwerkowy kartusz herbowy z godłem Jastrzębiec, insygnia kościelne oraz dookolną legendę. Całość odciśnięto w czerwonym wosku i umieszczono w woskowej misce, przez którą przeciągnięto trójbarwny sznur.
Łubieński Stanisław, Opera Posthuma, historica, historo-politica, variique discursus, epistolae, et aliquot orationes, Antverpiae, Apud Ioannem Meursium, 1643 r.
Stanisław Łubieński (†1640), historyk, sekretarz królewski, biskup łucki, a w końcu biskup płocki (1627-1640) zapisał się w historii diecezji staraniami o usprawnienie jej funkcjonowania i ożywienie życia zakonnego. Podziwiana była jego prywatna biblioteka, przekazana na rzecz katedry płockiej. Znaczenie tej postaci wykracza jednak poza sprawy regionalne. Łubieński przyjaźnił się bowiem z najsłynniejszym rodzimym poetą doby baroku, Maciejem Kazimierzem Sarbiewskim (zob. kat. 79), na którego m.in. wpływał by silniej akcentował w swych lirykach narodowe treści polskie. Sam będąc historykiem napisał m.in. studium o rokoszu Zebrzydowskiego pt. De motu civili, w którym zajął stanowisko prokrólewskie i zdecydowanie atakował rokoszan. Istotne miejsce w jego dorobku zajmuje też dzieło De rebus Silesiaticus discurssus, zawierające wykładnię praw Rzeczypospolitej do Śląska. Druk prezentowany na wystawie stanowi pośmiertny zbiór pism Łubieńskiego, w tym wspomnianego dzieła o rokoszu, którego publikację dygnitarz wstrzymywał do końca życia w obawie o reakcje części magnaterii i szlachty. Powierzenie go jednej z uznanych oficyn antwerpskich zaowocowało wysokiej jakości publikacją barokową, rozpoczynającą się miedziorytniczym portretem dygnitarza. W kontekście ksiąg warto nadmienić, że przypuszczalnie z Łubieńskim wiążą się trzy cenne druki z opactwa benedyktynów w Tyńcu, znajdujące się obecnie w BTNP. Wskazuje na to fakt, iż w latach 1618-1623 Łubieński był opatem komendatoryjnym tego klasztoru, ponadto tam właśnie gromadził materiały do swoich pism historycznych, co zapewne skłoniło go do późniejszego zabrania wybranych woluminów do Płocka.
Król Stanisław August Poniatowski potwierdza prawa Cechu Wielkiego miasta Płocka, 2 marca 1786 r.
Niniejszy pergaminowy dokument należałoby rozpatrywać jako cenne świadectwo historii Płocka, a jednocześnie dowód niezbyt uczciwych praktyk kolekcjonerskich, bądź antykwarycznych. Zawiera on akt potwierdzenia przez Stanisława Augusta Poniatowskiego przywilejów dla cechów rzemieślniczych w Płocku, które nadane zostały przez poprzedników monarchy. Tego rodzaju dokumenty miały w XVIII w. często formę poszytów (ze względu na ich obszerną treść) z rysowanym, bądź malowanym inicjałem i herbem królewskim. Na tym tle zabytek płocki prezentuje się stosunkowo skromnie, choć zarazem wydaje się kompletny. Do takiego wniosku prowadzi pieczęć tzw. mniejsza koronna, odciśnięta w czerwonym wosku i umieszczona w metalowej puszce, którą połączono z kartami za pomocą sznura. Niestety, przy dokładniejszym oglądzie okazuje się, że nie jest to pieczęć państwowa z czasów Stanisława Augusta, ale Augusta III Wettyna, o czym przesądza m.in. charakterystyczny kształt kartusza herbowego z barokowymi uszakami. W tym kontekście zastanawiający może wydawać się fakt zatarcia herbu monarszego na piersi Orła oraz dookolnej legendy, zwłaszcza w części zarezerwowanej dla królewskiego imienia. Oczywiście uszczerbki te, podobnie jak pęknięcie pieczęci, mogły być niezamierzone. Nie można jednak wykluczyć, że osoba oferująca dokument kolekcjonerowi dodała do niego pieczęć pozyskaną z dokumentu saskiego by zwiększyć jego wartość antykwaryczną. Ponadto, celem utrudnienia identyfikacji pieczęci, z premedytacją zatarła jej newralgiczne detale. Możliwe jednak, że dokonał tego kolekcjoner z myślą o „uszlachetnieniu” posiadanego artefaktu.
Patroni i sponsorzy




